sobota, 24 maja 2014

Rozdział 8


*Tydzień później*

Praktycznie całą noc nie przespałam. 
Przewracałam się z boku na bok, zasypiałam, żeby po chwili obudzić się zalana łzami. Moja matka to ździra. Tak, to okropne mówić tak na swoją matkę, która dała ci życie, ale ona sama mi  je odbierała. Nienawidzę jej. Chyba odpowiadało jej uprzykrzanie mi życia, bo codziennie zapraszała do domu Alexis i Harrego. Dziwiłam się, że nawet raz nie odmówił. Kiedy tylko słyszałam tą popieprzoną aktoreczkę zamykałam się w pokoju i przez cały ten czas siedziałam zamknięta u siebie w sypialni. Paparazzi żerowało na nowych zdjęciach, a ja pragnęłam znów żyć własnym życiem.
Obudziłam się o dziewiątej, półprzytomna i ospała, ale przynajmniej już nie płakałam. Dzisiaj Joe zabiera mnie do teatru. Nigdy nie byłam w teatrze, więc ciekawe, czy mi się spodoba.
Umyłam twarz, zęby i poszłam w stronę salonu. Byłam już prawie w kuchni – skąd rozchodził się zapach kawy – gdy zadzwonił dzwonek. Moje serce zamarło. Instynktownie pomyślałam o Harrym, który był jedną z trzech osób, które portier bez pytania wpuszczał na górę.
Ale gdy otworzyłam drzwi, ujrzałam matkę, ojca i malutkie dziecko jej dłoniach. Miałam nadzieję, że udało mi się ukryć rozczarowanie, co to za dziecko?
 Przeszła obok mnie w turkusowej sukience, która sprawiała wrażenie namalowanej na jej ciele. Większość kobiet nie mogłaby sobie pozwolić na włożenie takiego stroju, ale na niej prezentował się seksownie, elegancko i odpowiednio do jej wieku. Oczywiście wyglądała tak młodo, że można było wziąć nas za koleżanki.
Rzuciła okiem na moje powyciągane spodnie od dresu z logo jakiegoś zespołu i podkoszulek, po czym powiedziała:
- Wyglądasz jak byś żebrała pod śmietnikiem. – Przewróciłam oczami i usiadłam przy stole nalewając sobie czarnego cudeńka. – Nic dziwnego, że Styles nawet na ciebie nie spojrzał. Szkoda, że Joe się z tobą męczy…
- To po co kazałaś mi się z nim spotykać, skoro tak się o niego teraz martwisz? – spytałam sarkastycznie biorąc spory łyk kofeiny. Nie dość, że nie spałam prawie całą noc to, to małe coś wydaje jakieś głośne dźwięki, rany.
 - Adoptowałaś dziecko?
- Nie, załatwiłam ci pracę. – spojrzałam się na nią jak na idiotkę.
- Co?
Podeszła do mnie, a w jej ramionach ukazała się mała buźka blond dziewczynki. Miała niebieskie oczy, kitkę na czubku głowy, delikatne rumieńce. Na moje oko miała ponad pół roku. Chwila…
Pół roku…
Pół roku…
Nie mówcie mi, że to…
- Tak, to jest Jess- córka Harrego i Alexis. Obiecałam im, że znajdę niańkę dla ich córeczki i pomyślałam o tobie. – otworzyłam z niedowierzania usta. To chyba są jakieś jaja…
 - Dlaczego mi to robisz, aż tak mnie nienawidzisz? – Położyła dziecko na moich kolanach i zarżała.
- Potem przyjdzie po nią matka Harrego. To pa! – pomachała dłonią i wraz z ojcem wyszli z budynku.
Dziewczynka przyglądała mi się bardzo uważnie. To było dziwne, bo nie zauważyłam ani jednego szczegółu po Harrym. Praktycznie nie była podobna ani do Alexis, ani też do Stylesa.
- Taaaa-taaaa? – spojrzała na mnie przekręcając słodko główkę. Zdziwiłam się, że tak małe dziecko potrafi wypowiedzieć słowa „Tata”. Czy tak małe dzieci nie powinny dopiero gaworzyć?
- Nie, nie ma taty. Jestem Stella i będę się tobą opiekować. – uśmiechnęła się i przytuliła. Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa, żołądek mi się przewrócił na lewą stronę, a to słodkie maleństwo sprawiało, że moje serce zaczynało się rozpływać.
Ziewnęła i przetarła malusimi rączkami niebieskie jak niebo oczy.
- Słoneczko jest głodne? – zapytałam, kiedy Jess poklepała się po brzuszku. Jak takie małe dziecko może być TAK inteligentne?!
                Położyłam małą na sofię. Szybko usiadła i oglądała, co będę robiła. Jak to co? Papu.
Szczerze? To nigdy nie zajmowałam się małym dzieckiem i nawet nie wiedziałam, co tak małe istoty jedzą. Zadzwoniłam do … Joe żeby się tego dowiedzieć. Powiedział, że przywiezie mi to jedzenie w przeciągu kilka minut. Nie tego się spodziewałam.
                Oczywiście zero spóźnienia.
- Cześć Joe, ratujesz mi życie. – Powiedziałam odbierając od niego butelkę z jakąś kaszką.
Podeszłam do Jess i ułożyłam sobie ją wygodnie na kolanach, po czym zdjęłam zawleczkę ze smoczka i przechyliłam butelkę, w celu nakarmienia małej.
- Kogo to dziecko, bo chyba nie powiesz mi, że adoptowałaś. – usiadł obok mnie spoglądając jak karmię dziecko mojej niespełnionej miłości.
- To jest Jess… córka…. – odrzekłam z nadzieją, że udało mi się ukryć zniesmaczenie.
- Jesteś pewna, że to córka Harrego? Zobacz tylko na jej…
- Zamknij się, nic nie mów… - przerwałam mu. Nie chce teraz myśleć ani o Harrym, ani o tym kogo jest to dziecko. Było minęło…
- Dobra, bo zaczynasz być groźna. – wybuchłam śmiechem, a on chwilę później.
- Jesteś niemożliwy! – dźgnęłam go palcem w brzuch.
- Gdybyś nie miała dziecka na rękach to dałbym ci nauczkę! - Uśmiechnął się do mnie. 
- Ciekawe…
- Witam… - Poczułam jak moje ciało pokrywa się gęsią skórką. O kurwa. Harry. Opuściłam drżącą ręką butelkę na podłogę.
- Harry, masz przeuroczą córkę. - Z mojej twarzy zniknął uśmiech.
- Tak wiem, dziękuję za opiekę. – Podszedł i zabrał swoje dziecko ode mnie z objęć.
- Stella byłaby dobrą matką. – stwierdził uradowany Jonas, a ja zatraciłam się  w bawieniu swoimi palcami.
- Nie wątpię, Joe. Masz cholerne szczęście, wiesz? – odwrócił się poprawiając małą na rękach. - Ja już pójdę, nie będę wam przeszkadzał. – na te słowa jak za pomocą czarodziejskiej różdżki wstałam na baczność. Wzrok Stylesa jak i Jonasa spotkały się z moją spuszczoną głową. Dlaczego za każdym razem tak na niego reaguje?
Jego czarne, idealnie dobrane jeansy opinały długie nogi, biała koszulka opinała mięśnie. To chyba sen…
- Nie zostaniesz? – odważyłam się spojrzeć w jego zielone tęczówki, ale co w nich zobaczyłam?
Niesmak, chłód, rozczarowanie.
- A mogę? – rzucił nagle, podnosząc jedną brew ku górze. 
- No… Jess zasnęła ci w objęciach, więc możesz ją tutaj położyć,  a my byśmy poszli usiąść do stołu. – znowu te oczy, znowu czuje się żałośnie, o ludzie.
- Podasz mi swoje dziecko? Mógłbym się nim chwilę zaopiekować. – zasugerował Joe. Chryste, co ty robisz?! Zmarszczyłam brwi i wyszłam z salonu kierując się prosto do kuchni.
Umyłam dłonie i stanęłam przy wysepce. Postanowiłam pokroić ciasto, które zauważyłam w lodówce. Widocznie gosposia musiała je kupić, bo raczej moja matka się do tego nie nadaje.
                Nagle spostrzegłam czyjąś obecność. Przełknęłam z ledwością ślinę, kiedy poczułam zapach Harrego w moich nozdrzach. Objął mnie w talii i dotknął ustami mojej skroni.
– Stell...
Zesztywniałam, chcąc powstrzymać niemalże niepohamowany impuls, żeby się o niego oprzeć.
– Przestań – wyszeptałam.
Wypuścił raptownie powietrze, aż zwichrzył mi włosy. Zacisnął ręce na moich biodrach i masował mnie przez chwilę palcami. Potem poczułam wibrowanie jego telefonu i puścił mnie, po czym zrobił krok do tyłu, żeby spojrzeć na wyświetlacz.
– Przepraszam – powiedział ponuro, wychodząc z kuchni, żeby odebrać telefon.
Nagle do pomieszczenia wszedł ciemnooki.
Zdobyłam się na uśmiech.
- Jak tam?
Spojrzałam w dół na ciasto, czując, jak moje serce rozpada się na kawałki.
– Coś jest nie tak, prawda? –  zapytał.
Odchrząknęłam.
– Gdzie jest Harry?
Odwróciłam się, żeby sięgnąć po nóż i zobaczyłam, że Styles stoi w progu i wpatruje się we mnie. Zamarłam.
– Ja wychodzę, zabiorę Jess do domu. – powiedział mrukliwie.
Przytaknęłam. Nie, nie odchodź.
- Szkoda, myślałem że porozmawiamy jak facet z facetem. – oznajmił zrezygnowany Kontraktowy Chłopak.
 Skinął głową i wyszedł.
Złapałam za krawędź zlewu, pochyliłam głowę i zamknęłam oczy. To Jonas był przyczyną tego, że Hazz wyszedł. To pewne.
Ale to nie moja wina, że potrzebuje kasy, jestem w bagnie i nienawidzę każdej sekundy bez niego. Już nie…
                Wybiegłam z pomieszczenia i złapałam go przy samochodzie gdzie wkładał śpiącą istotkę do fotelika. Zaskoczony przyglądał mi się uważnie.
- Coś się stało? - to pytanie z jego ust miało poważną barwę, a ja wcale nie miałam na niej poważnej odpowiedzi. Zamiast zachować się jak normalny człowiek i odpowiedzieć na pytanie to się rozpłakałam jak bachor. Stał w osłupieniu, a ja szlochałam jak głupia.
- Widziałem, że kłamiesz.- powiedział dość spokojnym tonem, ale i tak nie wiedziałam kompletnie o czym on bredzi.
- Nie.. nie odezwałeś się… przez 365 dni… - wyjąkałam.
- Stella… ja.. – Zamknął całkiem dystans między naszymi ciałami, zostawiając jedynie małą przestrzeń. Wpatrywał się we mnie z góry, co sprawiło, że straciłam poczucie mojej dominacji.
- Nie…, rozumiem. Masz dziecko i narzeczoną. To wiele tłumaczy…
- Stella, przestań! - rzucił przez zaciśnięte zęby, marszcząc czoło.  – Może teraz nie jest dane nam być razem, ale…
- Nie obiecuj czegoś, czego nie jesteś w stanie zrobić. To jest chore, że ja nadal o tobie myślę! - mój głos załamał się przy końcu, kiedy palące łzy wyrwały się z oczu. 
- Ale co ja mam z tym zrobić, kurwa?! Mam dziecko, Stella! Wcześniej myślałem, że po prostu zostawię je na pastwę Alexis, ale nie mogę, rozumiesz? Nie mogę zostawić dziecka! - wrzasnął, na co się wzdrygnęłam.

– Wiem.., nie dotykaj mnie, już nigdy. Rozumiesz? Tym dajesz mi nadzieję, tym że przychodzisz. Unikaj mnie albo... zachowuj się tak jakby to co mówisz było prawdą. – odwróciłam się i weszłam do budynku. 


***
Przepraszam, że dopiero dzisiaj dodaje, ale wczoraj cały dzień spacerowałam. Lepszej weny dostaje, kiedy spędzam tak aktywnie swój dzień. 
Podpowiem Wam, że od tego rozdziału dużo się będzie zmieniać. 
*** 
Chciałam również podziękować mojej siostrze ciotecznej- Marcie za to, że mi pomaga z tym blogiem. Gdyby nie ona zacięłabym się, a tak to myślę również nad III częścią tej historii. 
Następny rozdział postaram się napisać jutro lub ewentualnie w poniedziałek. 
Miło mi będzie jak zostawicie po sobie opinię, ona bardzo mi pomaga w pisaniu następnego rozdziału.
Miłego Słonecznego Dnia *.*
***
Zdjęcie Jess: 

25 komentarzy:

  1. oo rany ! ale genialny rozdział :D tylko ta matka Stelli mnie irytuję ! xd aa Harry ? w co on w ogóle gra ? może jeszcze bardziej chcę ją skrzywdzić ? ehh ;x
    czekam na kolejny ;)
    Pozdrawiam i miłego weekendu życzę ! xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozkoszny rozdział :) Wszystko idealnie do siebie pasuje xD Trzecia część? Tak się cieszę :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezuu uwielbiam tego bloga, a jak bd 3 część będe najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi, bo jes to najlepsze ff jakie czytałam. I wgl rodział zajebisty! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. RYCZE SERIO CHCESZ NAPISAĆ III CZĘŚĆ?!
    BOŻE RYCZE AJHJSHGDSHAF
    Matka Stelli to głupia, egoistyczna suka. Niech spada na bambus!
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest niesamowite!
    Tak blisko a zarazem tak daleko...
    JESTEŚ NIESAMOWITA.! KOCHAM TEN FF!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu matka Stelli to jakaś idiotka

    a co do wydarzeń to miałam nadzieję, że jednak Stell trochę oleje Harry'ego..
    Wiem że to ff i oczywiście muszą wręcz do siebie wrócić, ale mogłaby mu się jednak mu trochę 'sprzeciwiać'
    ale mimo to rozdział jest okej, czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O rany ;o jest Świetny nie mogę się doczekać kolejnej cześci, moim zdanirm Stell nie powinna na tyle pozwalać Hazzie, dobrze że postawiła mu ultimatum :) Ciesze się że Cię poznałam i że mam mozliwość czytania Twojego bloga jest świetny i ciesze się że myslisz nad III czescia :) Miłego Dnia, powodzenia z nowym rozdzialem i blogiem ❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejuuu nareszcie mogłam go przeczytać! Matka Stelli dostałaby ode mnie w ryj i zakopałabym żywcem XD Czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Płaczę, cholera ja płaczę, czy zawsze muszę tak reagować na twoje opowiadanie!? Dziękuję, kolejny raz dziękuję ci za nie. Piękne, po prostu cudoo. W końcu coś się dzieje między Harrym a Stellą. Myślałam, że umrę, na fotelu xd Czekam na następny rozdział. Ogromnej weny życzę i żeby pojawił się jak najszybciej <3

    OdpowiedzUsuń
  10. fajny. :) Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny. :)
    Denerwuje mnie ta matka Stelli. xd
    Czekam na kolejną cześć. :D

    OdpowiedzUsuń
  12. kjaksdjnhisa Pisz dalej *o* weny zycze ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezu... to było hbhdsbcx nzjcda

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobra. Serio- nienawidzę matki Stelli.
    No jak można być taką suką? -,-
    Jonas taki opiekuńczy ^~^
    I WRESZCIE MOMENT ZE STELL I HARRY'M <3
    Krótki ale jest xd
    Coś tak myślę że to dziecko nie jest Stylesa i że nie ma pół roku, prawda?
    Czekam na nexta xx /@Naadziejaa

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział genialny z resztą jak zawsze :3
    Matka Stelli jest jakaś chora psychicznie! Jak ja nie lubię tej kobiety! Ona i Alexis są siebie warte, obydwie powinny skoczyć z mostu byłoby wszystkim lepiej :P
    Niech Stella i Hazz będą w końcu razem :3
    Ok, czekam na next'a z niecierpliwością, kocham <333333

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziękuję za stworzenie tak fantastycznego bloga… Zaczęłam go czytać wczoraj, a dziś już będę na bierząco :)
    Matka Stelli jest straszna. Nie wiem, czy wytrzymałabym z nią pod jednym dachem…
    Alexis też mnie denerwuje…
    Joe wydaje się być w miarę fajny, pomaga Stelli…
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. fvfvfhjkhs !!!
    Ta jej matka to normalnie sfklshjnf@fnbh
    Rozdział BOSKI :)
    Pozdrowionka dla Ciebie i siostry :)

    OdpowiedzUsuń
  18. AAaa ! :D super jest!
    Kurcze, czemu oni nie mogą być w końcu kurwa razem ;_;
    CZEKAM NA NN :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudowny rozdział ;) Jestem ciekawa jak rozwiniesz ten wątek :p

    OdpowiedzUsuń
  20. Swietny kochanie jak zawsze zreszta <3 czekam na dalszy przebieg tej histori <3 Lofffki ;* /lovetoloveyou

    OdpowiedzUsuń
  21. Hejka dopiero dzisiaj zaczełam czytać twòj blog i jest świetny masz ogromny talent sama też piszę tylko książkę chciałabym cię bardzo poznać myślę że znalazłybyśmy wspólne tematy do rozmów nie mogę doczekać się kiedy dodasz następny roździał mogłabyś dać 3 stycznia wtedy mam urodziny życzę weny i wszystkiego co najlepsze w nowym roku spełnienia marzeń Vicki

    OdpowiedzUsuń