poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 11

Stałam jak wryta, kiedy matka wyrzucała ubrania z mojej garderoby. Między zdaniami, które nie były kulturalne, kazała mi się spakować i grzecznie mówiąc wynosić. Nie odzywając się podnosiłam swoje rzeczy i prosiłam ją aby się uspokoiła, obiecywałam, że więcej się nie spotkam ze Stylesem, ale nie rozumiała. Nie chciała nawet tego wysłuchiwać.
Zabrałam walizkę i wyszłam. Poddałam się.
To smutne, że nawet we własnej matce nie masz wsparcia. W dodatku pech chciał, że zaczął padać deszcz. Gęste krople spadały z ciemnoniebieskiego nieba.
- Super… - Tupałam ze złości.
Chcąc nie chcąc musiałam schować się na stacji benzynowej, która znajdowała się niewiele dalej od domu, którego już nie mogłam nazywać moim domem. Żałowałam przez chwilę, że wyszło na to że znowu narobiłam szumu i teraz stałam się bezdomna, bo inaczej nie mogłam tego nazwać.
Zastanawiałam się długo, do kogo zadzwonić. Poprosić o pomoc, czy coś…
Złapałam za telefon i wykręciłam numer do Joe, który nie odbierał. Wszyscy moi przyjaciele mieszkali daleko, a tutaj z nikim się jeszcze nie zaprzyjaźniłam.
Usiadłam na metalowej ławce i zadzwoniłam do Harrego. Po paru sygnałach odebrał.
- Stella? – Usłyszałam jego ochrypły głos, który przyprawiał mnie zawsze o przyjemne dreszcze.
- Harry… ja… potrzebuje pomocy… - wyszeptałam, a po moim policzku popłynęła łza. Świadomość, że znów narobiłam burdy i że proszę go o pomoc strasznie mi się nie podobała.
- Gdzie jesteś, bo na pewno nie w domu? – usłyszałam w tle brzdęk kluczami i jakąś kobietę, ale nie była to Alexis.
- Na stacji benzynowej…
- Za chwilę będę. Nie ruszaj się stamtąd! – rozkazał i się rozłączył.
Siedziałam.
Czekałam całkiem długo, kiedy w końcu zauważyłam jego czarnego Range Rover’a.
Wyszedł i pewnym krokiem szedł w moją stronę. Harry zarzucił silną rękę na moje ramie, przyciągając mnie bliżej swojego rozgrzanego ciała. Na zewnątrz było już całkiem ciemno, jedynie latarnie uliczne rzucały lekkie światełko. Wolnym krokiem doszliśmy do samochodu.
- Nie chciałam żeby tak wyszło.
Harry spojrzał w dół, by zobaczyć moją twarz.
- Co masz na myśli? - zapytał.
Spuściłam wzrok, kiedy wsiadłam do samochodu a po chwili i on znalazł się w środku.
- Matka wyrzuciła mnie z domu i pomimo tego że chciałam być z dala od ciebie… mogę tylko na ciebie liczyć. - powiedziałam cicho.
Zaśmiał się i lekko zacieśnił palce na mojej dłoni.
- Stella… wiesz o tym, że nie kocham Alexis. – wyszeptał spoglądając w moje oczy. Zrobił pauzę, zanim znowu zaczął mówić. – Ty jesteś jedyną kobietą, którą chcę chronić, a i jeszcze moją córkę. - uśmiechnął się pod nosem.
Mimowolnie uśmiechnęłam się. Te słowa były tymi, na które czekałam tyle czasu.
Odpalił silnik i ruszył.
Poczułam silny powiew wiatru, gdy wyszłam z auta. Zadrżałam, kiedy zimne powietrze oplotło mój dekolt i szyję. Harry przyciągnął mnie bliżej, kiedy zauważył, jak ciaśniej naciągam kurtkę.
- Zatrzymamy się tutaj. – Zaczęłam się rozglądać i nagle coś mi się przypomniało.

*Wspomnienie*


- Harry, dlaczego idziemy do tego domku? – zapytałam.
- Bo tutaj mieszkała moja babcia. Ona mi odda ten dom jak będę o niego dbał. – poczochrał mnie po głowie.
- Naprawdę?! Ale super! – nabrałam głęboko powietrze i ze świstem go wypuściłam.
Weszliśmy do środka, gdzie pachniało kwiatami. Miałam dziesięć lat i strasznie podobały mi się takie miejsca, ale nie wiedziałam, że Harry też je lubi.
- Piętnastoletni chłopcy też lubią kwiaty? – zapytałam łapiąc go szybko za rękę, kiedy chodziliśmy obok strumyka.
- Nie wszyscy. – ścisnął moją dłoń bardziej.
Znowu to uczucie… co to?
W mojej piersi poczułam jak coś szybko skacze, nie mogłam nabrać powietrza.
Zielonooki spojrzał na mnie i zmarszczył czoło.
- Coś się stało? – moje policzki zaczęły płonąć, a ja? Ja nie potrafiłam się nawet odezwać.
- Chyba jestem chora… - potarłam niedbale oczy.
- Chodź, wejdź mi na plecy. – ukucnął i złapał za moje nogi.
- Harry… co to jest miłość? – zapytałam bez namysłu bardziej wtulając się w jego silne ramiona.
- Hymm… Świat przez „miłość” zaczyna być idealny. Kiedy kogoś pokochasz ta osoba staje się najwspanialsza na świecie, inni ludzie cię nie obchodzą. Robisz wszystko żeby ją mieć, na wyłączność. Chcesz spędzać z tą osobą bardzo dużo czasu, a kiedy jej nie ma –umierasz z tęsknoty. Myślę, że to można nazwać miłością.
- Rozumiem, więc… jeśli kogoś ci brakuje to miłość?
- Nie, to przyzwyczajenie. Miłość okazuje się przez gesty, rozmowę. Jednakże osobę, którą kochamy zdobywa się przez całe życie. Ofiarowujesz się cały tej miłości.


***Koniec wspomnienia***


-Byłam tu już z tobą.. – uśmiechnęłam się.
- Wiem… Twój pierwszy wykład na temat miłości. - Poczułam jego duże dłonie na moich biodrach, a jego twarz zbliżyła się do mojej. Swoim nosem dotykał mojego, zmysłowo, jakby chciał upewnić się, że tu jestem, w jego ramionach. Pełne usta Harrego przywarły do moich. Były takie ciepłe. Idealne ruchy były oddawane z miłością, inaczej w porównaniu z tym, jak całował mnie wcześniej. 
- Stell... – zamruczał do mojego ucha. 
Zamknęłam oczy, upajając się głęboko jego zapachem.
- Wejdźmy do środka…
Spojrzałam na niego. Jego ciemne loki opadały na czoło, zielone oczy błyszczały, kiedy mi się przyglądał, a ja nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Aż w końcu się zgodziłam.
***
Ledwo weszliśmy do środka, a poczułam ten sam zapach. Nic się nie zmieniło, oprócz tego, że pojawił się kominek.
Harry stanął za mną i pomógł mi ściągnąć kurtkę. Jego pełne usta dotknęły skórę mojej szyi. Zadrżałam, poczułam gorące powietrze z jego ust. Odwrócił się i powiesił ubrania. Potem ruszyłam za nim, kiedy wszedł w głąb.
- Ja chcę... - moje usta znalazły niemałą trudność w uformowaniu słów.
Harry odwrócił się w moim kierunku. Czekał, aż skończę to co miałam do powiedzenia, wpatrując się we mnie.
- Dziękuję za schronienie. –wyszeptałam.
Harry położył moją walizkę przed drzwiami do sypialni. Nie potrafiłam o niczym myśleć. Spoglądałam na jego usta, dłonie. Wszystko to na co miałam wtedy ochotę oglądać. Był dla mnie aniołem, który zawsze mnie ratował. Był moim życiem.
Nie potrafiłam się ruszyć, gdy jego ręka powędrowała na moją talię. Drugą błądził po mojej skórze, pod bluzką. Słyszałam jego ciężki oddech tuż przy moich uchu. Jęknęłam, gdy dotarł do zaokrąglenia moich piersi. Chwycił jedną z nich w swoją dużą dłoń i lekko ścisnął. Oparłam głowę o jego ramię, gdy poczułam nowe, nieznane uczucie. Mimowolnie zamknęłam oczy.
Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam. Dreszcze przeszły przez całe moje ciało. Jakimś cudem nie myślałam o tym, że chłopak stojący przede mną ma narzeczoną i dziecko. Myślałam wtedy tylko o nim. Powolnym krokiem ruszyłam do drzwi. Nacisnęłam klamkę i otworzyłam je.

To będzie długa noc…


NOTKA:
Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam, ale brak weny i czasu. 
Następny rozdział pojawi się w piątek wieczorem :>
Udanych wakacji! 

czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 10

Całą noc nie spałam. Myślałam nad jego sms-em. Czy on nie rozumie, że minął rok i wszystko się zmieniło? Znaczy… czy ja nadal go kocham?
 Otworzyłam oczy i spojrzałam z przerażeniem w sufit. Zanim poszłam spać matka pokazała mi kolejną gazetę, na której widniałam. Znowu byłam na językach całego świata. Nie wiedziałam, czy to wytrzymam ,ale nie mam żadnego wyjścia.
- Nie wytrzymam! - krzyknęłam. Natarczywe, nieustanne pikanie telefonu świadczące o tym, że ktoś próbuje się do mnie dodzwonić, wyprowadzało mnie z równowagi. – Czego?!
Minęła chwila zanim ktoś się odezwał.
- Stella… - Otworzyłam szerzej oczy. Tego głosu nigdy bym nie zapomniała.
- Harry?! Po co dzwonisz?!  - wrzasnęłam.
- Ponieważ chcę z tobą porozmawiać… - westchnął.
- O czym chcesz rozmawiać? Mało ci, że już o nas gadają? Stale przyłazisz z tą swoją narzeczoną i dzieckiem do mojego domu, jestem na okładkach jebanych czasopism i na językach całego świata.
- Jesteś, ale nie przeze mnie. Na okładkach akurat jesteś z Joe, a nie ze mną. – oznajmił spokojnie, a ja aż się trzęsłam ze wściekłości.
- Coś jeszcze, bo zaczynasz mnie denerwować? – wstrzymałam oddech. Zawsze tak robię, kiedy jestem zła.
- Chcę się spotkać i porozmawiać... Tęskniłem za tobą. - wydał niski, pełen udręki jęk.   
- Nie zadzwoniłeś ani razu… - Poczułam ucisk w żołądku. Mój głos zaczął drżeć, byłam bliska płaczu.
- To przez Louisa, proszę spotkajmy się, wszystko ci wyjaśnię. - mówił niskim, zdecydowanym tonem, innym, niż słyszałam wcześniej.
- Nie chcę…
- Daj mi szansę! Nic nie chcę, tylko to jedno spotkanie! - krzyknął tak niespodziewanie, że aż podskoczyłam.
Zamilkłam.
- Stella, błagam cię… - wyszeptał.
- No nie wiem… – westchnęłam zrezygnowana.
- Proszę, przyjedź do mojego mieszkania, albo ja mogę po ciebie przyjechać.
- Nie przyjadę do ciebie… Nie chce z tobą rozmawiać, Harry. – przycisnęłam mocniej słuchawkę do ucha, powoli wstając z mojego małego królestwa.
- Harry… nie…
- Proszę…
Rozłączyłam się.

***

Nieustanne dzwonienie dzwonkiem do drzwi nie ustępowało. Zdenerwowałam się, że nikt ze służby nie raczył podnieść swoich czterech liter i je łaskawie otworzyć.
Niechętnie podreptałam i pociągnęłam za klamkę.
 Nagle uderzyła mnie fala znajomej, niemalże namacalnej energii, która od zawsze nas otaczała. Świadomość jego obecności przede mną rozeszła się wzdłuż mojego kręgosłupa, sprawiając, że cała pokryłam się gęsią skórką, a drobne włoski na moim karku się uniosły. Czy to jawa, czy sen?
- Stella… - wyszeptał ochryple moje imię.
- Mówiłam, że masz nie przyjeżdżać. – powiedziałam patrząc w jego zielone tęczówki.
Z walącym sercem wpuściłam go do środka. Nie chciałam jeszcze użerać się z beznadziejnymi paparazzi.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem. Nie mogłem się odezwać, bo Louis powiedział, że jeśli z tobą będę, zespół się rozpadnie. Już nie dogadujemy się, ale teraz kiedy widzę cię z tym przydupasem-Joe… nie mogę tak stać obojętnie, bo ja wiem że… ja nadal cię kocham, Stella!
Zamknęłam oczy. Wiedziałam, że powinnam kazać mu wyjść, jakbym tego, co mi teraz wyznał nie słyszała. Wiedziałam, że jeśli dam mu choćby minutę więcej z mojego życia, ból stanie się jeszcze większy. Ale nigdy nie byłam w stanie oprzeć się jego słowom. Były magnetyczne, a kiedy mówił mi że mnie kocha… cały świat przestawał istnieć. Niestety, nasze życie się zmieniło w chwili, kiedy dowiedziałam się, że będzie miał dziecko.
- Stella… - złapał mnie delikatnie za rękę, a ja wstrzymałam oddech.
Dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów. Stałam ze spuszczoną głową i wpatrywałam się w jego eleganckie, skórzane kowbojki za kostkę. Jego oddech był głęboki i przyspieszony, jak mój. Czułam subtelny męski zapach jego skóry.
- Proszę…
Na dźwięk znajomego, ukochanego rozkazującego tonu przebiegł mnie dreszcz. Zamknęłam oczy i jęknęłam, gdy raptownie przywarł do moich pleców, kiedy się odwróciłam. Przycisnął mnie do ściany obok drzwi. Chwycił moje palce i uniósł dłonie na wysokość ramion.
– Jesteś taka piękna – wyszeptał, zanurzając twarz w moich włosach. – Twój widok rani oczy.
- Harry… co ty robisz? – wyszeptałam drżącym głosem upajając się nim… jego obecnością.
Czułam jego pożądanie. Jego silne, gorące ciało pulsowało napięciem. Był podniecony, napierał na mnie swoim zapewne naprężonym członkiem. Pragnęłam go, a świadomość że byliśmy sami mnie rozpraszała.
Wziął głęboki, drżący oddech. Mocno splótł palce z moimi, jakby chciał tak złączyć nasze dusze i ciała w jedność.
Odwróciłam głowę, żeby na niego spojrzeć i nie wiedziałam, co mam o tym myśleć.
– Dlaczego? – wyszeptałam. – Czego ode mnie chcesz? Że wszystko będzie jak przedtem? Chcesz mnie przelecieć, dlatego tutaj jesteś? O to chodzi? Chcesz się mną zabawić? Nie wierzę już w to, że mnie kochasz, czy mnie kochałeś i nadal kochasz…, więc dlaczego mi to robisz?
Słysząc te brutalne słowa, wstrzymał oddech.
– Przestań.
– Mam nie nazywać rzeczy po imieniu? – Zamknęłam oczy. – Proszę bardzo. Zrób to. Ale zdejmij maskę kłamstw i nie próbuj udawać czegoś, czym to nie jest.
– Nigdy cię nie okłamię, a to co teraz ci mówię jest najszczerszą prawdą.– Puścił mnie prawą ręką i pogłaskał po policzku. Patrzyłam, jak podnosi moją dłoń do ust. Pocałował ją, a potem przycisnął usta – pospiesznie, mocno, ze złością – do mojej skroni.
- Jeśli tylko chcesz zerwę z Alexis, a dziecko? Damy sobie jakoś radę. Ja nie mogę już tak siedzieć i wszystkiemu się przyglądać.
- Co ty teraz wygadujesz? Myślisz, że ja nie cierpiałam przez ten cholerny rok?! Nie odzywałeś się, miałeś gdzieś co się ze mną dzieję. Przez kurwa pół roku byłam maltretowana przez zajebane faneczki Alexis, a ty mi teraz wciskasz, że zostawisz wszystko i tak po prostu będziesz ze mną? Wiesz co się stanie jak cały świat się o tym dowie?! Ty jesteś sławny, a ja jestem zwykłą dziewczyną, tylko moje życie jest nienormalne. Kiedy byłam małą dziewczynką, uganiałam się za tobą, zawsze myślałam, że przyjdzie taki czas kiedy ty się we mnie zakochasz…
- I zakochałem…
- Ale od zawsze była Alexis.
- Nie kocham jej… - wyszeptał.
Zamilkłam chwilę.
- Wyjdź… proszę. – zaczęły drżeć mi ręce, a mój żołądek był jednym wielkim kłębkiem nerwów.
- Nie, ja chcę to naprawić.
- Nie…
W ułamku sekundy był przy mnie. Jedną dłonią ujął mnie za włosy, drugą chwycił mój pośladek i zaczął mnie zachłannie całować. Nie tracił ani chwili, jego język zanurzał się między moimi wargami, głębiej i mocniej.
Jęknęłam i próbowałam go od siebie odepchnąć, ale był zbyt silny.
Zatopił zęby w mojej dolnej wardze z taką siłą, że mnie zabolało.
– Myślisz, że możesz powiedzieć parę słów i wszystko między nami zakończyć? My nie mamy końca, Stello.
Przyparł mnie mocniej do ściany. Byłam przyciśnięta przez mierzącego prawie metr osiemdziesiąt zwierzęco podnieconego mężczyznę.
– Tęsknię za tobą, ale wszystko się zmieniło... – wyszeptałam, chwytając go za barki i przyciągając mocniej do siebie.
Styles wydał z siebie zmysłowy pomruk.
– Stella..
Obsypał mnie głębokimi, bezwstydnie rozpaczliwymi pocałunkami, które odczuwałam każdą cząstką ciała. Nie potrafiłam już ze sobą walczyć.
– Co ty ze mną robisz? – wyszeptał. – Wdrapałaś się do mojego świata, uzależniając mnie do ciebie.
– Nie mam nic innego do roboty – odrzekłam, z trudem łapiąc oddech – odkąd opuściłam moją popieprzoną pierwszą miłość.
Przycisnął czoło do mojego czoła.
– Musisz mi zaufać.
Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i odepchnęłam go. Pozwolił mi na to i stał, wpatrując się w moją twarz.
– Urządziłeś mi piekło. Z premedytacją. Sprawiłeś, że cierpię i nie widzę końca cierpienia. Nie wiem, co do cholery robisz, Styles, ale całe to gówno z Alexis i Louisem zupełnie mi nie odpowiada. Nie wiem, czy będę  w stanie z tobą być, ale jestem pewna jednego. Nie teraz… na pewno nie teraz, ponieważ nie jestem w stanie odebrać twojemu dziecku szczęścia.
- Kocham cię, Stella. Bez względu na wszystko, ja nadal będę cię kochał. - powiedział zachrypniętym głosem.
Lekko musnął moje usta.
- No proszę, proszę… Kogo moje piękne oczy widzą i z kim.. – usłyszałam głos wiedźmy i przysięgam, że moje serce przestało pracować.
Szybko od niego odskoczyłam. Zesztywniałam i głośno złapałam oddech.
- Dzień dobry pani. – powiedział oficjalnym tonem, Harry.
- Myślałam, że cię nie ma. – stwierdziłam.
- Zaskoczenie, co? – parsknęła podchodząc bliżej. – Nie wiedziałam, że jesteście kochankami. – ciągnęła dalej.
- To nie tak jak pani myśli. – próbował się tłumaczyć, a ja nie wierzyłam w to co przed chwilą powiedział.
- Zdradzasz Alexis, a moja mała córka Joego. Nic dodać, nic ująć. – zapadła cisza. 
Ani ja, ani Harry się nie odezwaliśmy. To była prawda, jednakże to… mogłaby inaczej określić. – Dobrze będzie jak już sobie pójdziesz, Harry. Dziecko i narzeczona na ciebie czeka.
Specjalnie mówiła tak irytującym tonem i nad wyraz spokojnym, że szlak mnie trafiał. Już coś wymyśliła i wcale mi się to nie podobało.
- Ja nie…
- Posłuchaj mojej matki i wyjdź, proszę. – wyszeptałam, spoglądając kątem oka na chłopaka.
Zrezygnowany zaczesał swoimi długimi palcami włosy i wyszedł.
- A teraz moja damo się zabawimy. – wysyczała ostro.
Cholera.



 *** 


Witajcie po tak długiej przerwie! :D

Chcę na wstępie coś oznajmić. 
To nie tak, że nie pisałam rozdziałów na bloga, bo mi się nie chciało tylko dlatego, że byłam w szpitalu, więc przykro mi, że nie którzy nie mogą tego uszanować.
 W życiu są rzeczy ważniejsze niż blogi i internet.

Wakacje zbliżają się wielkimi krokami, więc rozdziały w okresie wakacyjnym i od teraz będą pojawiały się raz w tygodniu. Muszę nad sobą pracować, jeździć na badania kontrolne i leki, które muszę brać. Nie będę miała czasu po prostu tutaj wpadać więcej niż raz w tygodniu. Zaniedbałam przyjaciół i też chciałabym z nimi spędzić trochę czasu, więc jeszcze pomyślę, w jakim określonym dniu tygodnia będę je dodawać. 
O wszystkim poinformuje was na moim asku: Saki chan official.
Miłego dnia <3