środa, 21 maja 2014

Rozdział 7

Otworzyłam oczy i powitał mnie biały sufit. Kac Morderca dał o sobie znak, kiedy tylko przełknęłam ślinę. Waliło ode mnie alkoholem, fuuu…!
Mój Boże, moja głowa!
Wstałam i zaczęłam się rozglądać łapiąc za obolałą głowę.
Chwila…  To nie jest, kurwa mój pokój!
Zaczęłam wszystko, po kolei analizować i nagle oświeciło mnie.
Pocałunek! Całowałam się z Joe, bo wyobraziłam sobie, że to Hazza!
Rany Stella, serio?!
                Po ciuchu otworzyłam drzwi i zaczęłam nasłuchiwać, czy na horyzoncie nie widać właściciela tego apartamentu. Słyszałam, chyba odgłos dochodzący z kuchni. Czyli był to bardzo dobry znak, bo drzwi frontowe były niedaleko, więc dyskretnie, na palcach podreptałam do klamki i uradowana nacisnęłam ją.
- Chcesz uciec bez pożegnania? – Cholera!
Odwróciłam powoli głowę i poczułam, że jeszcze chwila, a zapadnę się pod ziemię.
I dobrze ci tak. Było się jeszcze z nim przespać, dziwko!” – wywrzeszczała moja podświadomość, tupując ze złości bosą stopą.
- Myślałam, że… -  Zmarszczyłam nos.
- Żeee…?
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nastąpiła chwila ciszy, po czym odetchnęłam głęboko.
- Że po prostu wyjdę? – odpowiedziałam, czując się jeszcze bardziej zażenowana tą zaistniałą sytuacją.
- Nie masz mi nic do powiedzenia? – zapytał, uważnie mi się przyglądając.
Zdobyłam się na uśmiech.
- Coś zrobiłam wczoraj?
 Uniósł jedną brew.
- Masz bardzo słabą pamięć po alkoholu.
Tak, rób z siebie idiotkę.., przecież to takie inteligentne..”- odezwał się ponownie mój beznadziejny głosik w mojej psychice.
Oj, zamknij już mordę!
 - Widocznie alkohol jest nie dla mnie. – zachichotałam jak totalna wariatka.
- Też jestem tego zdania, chociaż nie przywiozłem cię tu po to, aby cię upić.
- Przepraszam… - powiedziałam. Spuściłam wzrok w bose stopy.
Patrzyłam, jak odchodzi chwiejnym krokiem i nie odwracając się w moją stronę wszedł do kuchni.
Mam iść za nim, czy wyjść? Obraziłam go?
Cholera!
Stałam jak słup, aż w końcu ruszyłam swoje cztery litery prosto do pomieszczenia, gdzie jakieś piętnaście minut temu wszedł.
Siedział przy wysepce i pijąc kawę, oglądał coś w czarnym, prostokątnym urządzeniu. Dopiero teraz przeskanowałam jego ubiór.  Czarne spodnie idealnie opinały jego talię, biała koszula i luźno poluzowany krawat. Włosy ułożone w nieładzie, czyli wszystko na swoim miejscu.
Kiedy zrobiłam krok do przodu jego ciemny wzrok zatrzymał się na mojej skruszonej twarzy. Było mi strasznie głupio, ale wolałam z siebie robić kretynkę niż się do tego przyznać.
- Uszykowałem ci śniadanie, jeśli nie chcesz jeść, pić to możesz, jeśli chcesz oczywiście, skorzystać z łazienki lub mogę odwieźć cię do domu. Wybór należy do ciebie. – powiedział oschle już na mnie nie patrząc.
Nastała chwilowa cisza. Boże, niezręcznie!
- Mo.. mogę skorzystać z łazienki? – zapytałam drżącym głosem.
- Taa… - westchnął.

***

Umyta, najedzona i ten brak Sahary w ustach… Żyć, nie umierać.
Jonas odwiózł mnie pod sam dom, ale przez całą drogę nie odezwał się do mnie ani jednym słowem. Musiał być zły.
Wjechał bramą na podjazd przed willą moich rodziców i otworzył mi drzwi. Byłam skołowana tą sytuacją.
- Coś się stało? – spytałam, ale nic nie odpowiedział. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do środka budynku.
Wchodząc przez próg drzwi usłyszałam damski głos, dziecko i moją głupią, jędzowatą matkę. Chichotała, jakby ktoś jej obiecał wycieczkę na Wyspy Kanaryjskie.
Joe ścisnął mocniej moją dłoń i przeciągnął korytarzem aż w końcu znaleźliśmy się w salonie.
- ALEXIS?! – niedowierzanie w moim głosie było niemal namacalne. Wszyscy zgromadzeni wpatrywali się raz we mnie, raz na Kontraktowego Chłopaka.
Mój wzrok padł na jedną osobę, która stała na wprost mnie z małym człowieczkiem, owiniętym niebieskim kocykiem. Zamarłam.
Zielone tęczówki niemal przeszyły mnie na wylot, a jego pełne usta lekko się rozchyliły. To były usta, które rok temu pieściły moje wargi. Duże dłonie mocniej zacisnęły się dookoła noworodka. Zauważyłam malutkie rączki, wystające poza kocykiem. Tylko nie to….
- Oh, przyszłaś! Jak tam nocowanie u Joego? – spytała sarkastycznie matka, a ja nadal byłam zszokowana.
Nie potrafiłam wydać z siebie najcichszego głosu. Wzięłam głęboki oddech i pospiesznie wypuściłam powietrze.
- Co to wszystko ma znaczyć? - wróciłam wzrokiem do rodzicielki.
- Zaprosiłam twoich przyjaciół, dawno ich nie widziałaś, więc zrobiłam ci niespodziankę. Podoba się? – uśmiechnęła się fałszywie.
- Tak, bardzo…

***

Siedziałam jak na złość przed nim, przed Harrym. Ściskał śpiącego dzieciaka, od czasu do czasu, kołysząc ramionami. Widać było, że kocha tę dziewczynkę. Przełknęłam powoli gulę, która zaczęła mnie znacznie uwierać.  Widziałam ten triumf w oczach własnej matki i Alexis. To było coś nie do opisania. Czułam jak rozpadam się patrząc, jak mężczyzna moich marzeń usypia dziecko innej kobiety, jak spogląda na mnie i jaki bije od niego chłód. Choć wcale się nie odzywał, ja dostrzegłam, że kocha to maleństwo.
- Więc Stella, jesteś z Jonasem? – zapytała Żmija Alexis.
- Spotykamy się… - oznajmiłam bawiąc się kawałkiem materiału.
Zarżała jak koń.
- Więc teraz u „znajomego” zostajesz na noc? To urzekające, Stello. – złączyła ręce i oparła o blat.
- Bynajmniej się ze znajomymi nie pieprze, Alexis. – puściłam jej oczko, czując rosnącą irytacje.
- Chryste! Stella, jak ty się zachowujesz?! – wrzasnęła matka.
- Yyy… mówię prawdę? – powiedziałam oschle.
Oczywiście dostałam wykład, ale kiedy odechciało mi się uczestniczyć w tym „spotkaniu”, wstałam i chciałam jak najszybciej się ulotnić.
- Jesteś… szczęśliwa? – usłyszałam nagle ochrypły głos, Stylesa.
- A wyglądam na szczęśliwą?

***

Tak, przepraszam że tak późno, ale już się Wam tłumaczę:
·         Spotkałam się dzisiaj z siostrą cioteczną, z którą nie rozmawiałam baaaaardzo długo.
·         Ona ma problemy miłosne, więc chciałam ją pocieszyć <sweet siostra>
·         Wymyśliliśmy pewien pomysł do tego opowiadania.
·         Podoba mi się pewien chłopak i eee… nie mogę się skupić na niczym.
W razie błędów PRZEPRASZAM, a następny rozdział zapowiadam, że będzie trzy razy dłuższy. 
To chyba wszystko.
Zrobiłam nowe FanFiction:  http://heartbroken-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/
Na które serdecznie zapraszam. Zwiastun tego blog pojawi się w przeciągu 2 dni.

Jeszcze raz przepraszam… // Saki chan

29 komentarzy:

  1. Oh yeah pierwsza ! XD
    Kochana rozdział wspaniały , szkoda tylko ze taki krótki no ale trudno . Twoje opowiadanie staje sie coraz ciakawsze <3 czekam na następny rozdział <3 zycze weny ;** /lovetoloveyou

    OdpowiedzUsuń
  2. Harry i Stella.... HARRY I STELLA!
    JEZU sjadhkadh doczekałam się! Ale ta matka jest walniętaaaa...
    Specjalnie wstałam z samego rana żeby przeczytać rozdział <3
    SERIO KOCHAM TO OPOWIADANIE!

    OdpowiedzUsuń
  3. UWIELBIAM TOOO!
    jashdjash Stell&Hazz FOREVER

    OdpowiedzUsuń
  4. szkoda że taki krótki ale bardzo ciekawy. czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. OOOO.. matko!! Hazz, Alexis i ich córka w domu Stelli?! Wow! Tego się nie spodziewałam :o Ciekawe jak dalej potoczy się rozmowa Stelli i Harry'ego? :3 Czekam na next'a z prze ogromną niecierpliwością :D Kocham <33333

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże ale niespodziewane, Hazza, Stella, Alexis (suka) i Jess.
    NIEWIARYGODNE!
    Ejjj dodaj w piątek rozdział, bo serio nie mogę się doczekać kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
  8. OWWW! LUDZIE KOMENTOWAĆ BO SAKI NIE DODA ROZDZIAŁU W PIĄTEK A TEGO CHYBA NIE CHCEMY NIE?!

    OdpowiedzUsuń
  9. nie rób mi tego, ja chce w piątek rozdział bo ten jest za krótki ;{

    OdpowiedzUsuń
  10. Amejzing *.* :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jagdhahdh mega jest ! :D pisz szbyko nn <3 ale... Hazz dziwnie sie zachowuje... tępa cipa ;_;

    OdpowiedzUsuń
  12. BOŻE AWWWWWWW

    OdpowiedzUsuń
  13. czy wspominałam już jak bardzo nienawidzę Alexis ? nie ? no to teraz to mówię (czyt.piszę) : NIENAWIDZĘ ALEXIS !! i matki Stelli też ! a Harry mnie wkurwia i Joe też !! fuck ! co oni się tak na nią uwzięli wszyscy ?!
    czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Jaa pierdole!! Co jak co ale jędza z tej matki Stelli trochę.. a o Alexis nie wspomnę już -,- hahah ale jej Stella pojechała! I dobrze, w końcu to Alexis się.. puszczała z Maxem :x czekam na następny rozdział z niecierpliwością ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. cudowny ale troche krótki*-*

    OdpowiedzUsuń
  16. AWWWWWWWWWW takie niespodziewane to spotkanie *o*

    OdpowiedzUsuń
  17. a czy to dziecko nie jest Maxa? cudowny rodzial <3333

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy 8 rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jutro rano, bo już dzisiaj nie dam rady dokończyć.

      Usuń
  19. Rozdział świetny, jestem pod wrażeniem :3

    OdpowiedzUsuń
  20. Heej, serdecznie zapraszam na mojego bloga o Harry'm :)
    Tu link do bloga : http://bad-memories-by-perfect-love.blogspot.com/
    Jeśli Cię tym jeszcze nie przekonałam to zachęcam do obejrzenia zwiastuna :)
    Tu link do zwiastuna : https://www.youtube.com/watch?v=T0gNAlpWNqA

    OdpowiedzUsuń