Wzięłam prysznic, ogoliłam
nogi i pachy, umyłam włosy, a potem przez pół godziny je suszyłam, tak że opadały
miękkimi falami na plecy i piersi. Jedną stronę podpięłam spinką, aby odsunąć
je z twarzy. Nałożyłam delikatny makijaż i wsunęłam stopy w śliwkowe szpilki,
pasujące kolorem do długiej sukienki. A kiedy skończyłam mogłam w spokoju zejść
do salonu.
– No i? – pytałam Joe, który czekał już na mnie w
swoim czarnym, jedwabnym smokingu.
Uśmiechnął się szeroko.
– No no no…. – Kiwnął z uznaniem głową. – Ociekasz
seksem, skarbie.
– Boże, Joe! Ja pytam poważnie.
– No to, przede wszystkim jesteś pociągająca. W
tej sukience naprawdę gorąco wyglądasz, a kolor pasuje ci do cery. Idealnie
opina ci ciało. – Uśmiechnął się łobuzersko.
– Joe! – zbeształam go.
– Mówię, jak jest, Stella. Całość wygląda
świetnie. Będziesz główną atrakcją w teatrze.
Usta zacisnęłam w cienką linię.
– Masz zamiar jechać do tego teatru, czy masz
zamiar rozbierać mnie wzrokiem?
– Cóż, chociaż wzrokiem mogę… – Zmarszczył z
konsternacją brwi.
– Wal się.
Był już wieczór, kiedy
przyjechaliśmy w umówione miejsce. Budynek teatru był tak wielki i wysoki, że z
ledwością mogłam się temu wszystkiemu przyjrzeć. Dookoła paparazzi, gwiazdy filmowe, piosenkarze. Czy to Julia Roberts?!
Szofer szybko obszedł limuzynę i po chwili drzwi
samochodu otworzyły się. Wzięłam głęboki oddech i złapałam za wyciągniętą już
dłoń Jonasa.
- Nie denerwuj się, proszę. – złapał mnie za dłoń
i przeszliśmy przez czerwony dywan, który prowadził do głównego wejścia.
JA-PIER-DO-LE!
Gdzie nie spojrzałam, same ważne osobistości. Nie
mogłam wypowiedzieć nawet głupiego słowa.
Miałam ochotę podbiec do tych wszystkich ludzi i
prosić o autograf, a potem się tym wszystkim chwalić. Czułam się, jakbym wskoczyła
do jaskini ze złotem. To była nie bywała chwila dla mnie.
Ciemnooki Bogacz, podał mi szampana. Teatr
wewnątrz wcale nie wyglądał na teatr, tylko na ogromną sale bankietową z
okrągłymi stolikami na całej powierzchni. Mała scenka i kurtyna.
- No dobra, a gdzie aktorzy? – zapytałam poddenerwowana.
- JEZU, JOHNNY DEPP TAM STOI! – powiedziałam uradowana, a raczej wykrzyczałam
mu na ucho. Chyba wygrałam życie.
- Chcesz to możemy do niego podejść. – oznajmił spokojnie.
- Nie chce zrobić z siebie kretynki i tak już z
siebie nią robię. Moje usta się nie zamykają tylko przekształcają w literę „O”.
– Upiłam łyk bąbelkowego trunku. Jak zawsze wyśmienite rzeczy to tylko takie,
które dużo kosztują.
- Musisz się do tego przyzwyczaić. – Nagle jego
wzrok zawisł gdzieś nade mną. Zdezorientowana odwróciłam się w poszukiwaniu
obiektu, który tak bardzo zainteresował, Pana Biznesmena.
Obiekt jego zainteresowań to Harry. Opierał się
swobodnie o bar, popijając białe wino. Tradycyjnie miał na sobie białą koszulę,
a do tego czarne, obcisłe dżinsy, czarny krawat i czarną marynarkę. Włosy potargane
jak zawsze, zresztą. Westchnęłam czując jak moje serce podwaja swoją prace.
Przez kilka sekund wstrzymywałam oddech, patrząc na niego, ciesząc oczy
widokiem. Rozglądał się – tak mi się wydawało – jego wzrok utknął gdzieś w
stronę wejścia i nagle na mój widok znieruchomiał. Kilka razy mrugał powiekami,
następnie na jego twarzy pojawił się leniwy, seksowny uśmiech, na którego widok
zrobiło mi się gorąco.
Wzięłam znów spory łyk szampana. Moja
podświadomość ostrzegła mnie waląc mocno w ramię. „Nie pij za dużo”.
Usiedliśmy
niedaleko stolika Stylesa. Przyszedł tutaj z dziewczyną łudząco podobną do
niego, Alexis i jakimś facetem, którego pierwszy raz widziałam na oczy.
- Kiedy zacznie się przedstawienie? – szepnęłam na
ucho Ciemnookiemu.
Przy naszym stoliku siedział nijaki Thomas Adamus i jego żona
Teresa. Thomas miał granatowy strój i wyglądał na co najmniej trzydzieści lat.
Podobno był reżyserem, ale nigdy o nim nie słyszałam. Jego żona zdecydowanie
wyglądała bardzo młodo. Dałabym jej z
dwadzieścia cztery lata. Blondynka, nadzwyczaj ładna.
W pewnym momencie na
scenę wszedł jakiś brodacz w bardzo szykownym stroju.
- Witam państwa bardzo serdecznie. Nazywam się
Theodor Flack i chciałbym państwu oznajmić, że dzisiaj to państwo staniecie się
aktorami. Wybierzemy pośród państwa parę, która będzie musiała odegrać jakąś
rolę, temat spektaklu będziecie musieli wymyślić państwo. Mamy nadzieję, że
będziecie się świetnie bawić. – rozległy się oklaski. Całkiem ciekawie się
zapowiada… - Na początek wybierzemy jakąś parę. – Facet zaczął się rozglądać i
jego wzrok zawisł na mnie. Nie, nie, nie! TYLKO NIE TO!
Wszyscy zebrani patrzyli na mnie i zaczęli
zachęcać oklaskami.
- Niech się pani nie wstydzi. – spierdalaj!
Z ledwością wstałam i trzymając jedną stronę tiulowej
sukni szłam przed siebie. Stanęłam na kwadratowym podeście, czekając na dalszy
potok wydarzeń.
- Mamy już główną bohaterkę, więc brakuje nam
tylko…. O Harry Styles! Jak miło! – krzyknął do mikrofonu, a ja poczułam jak
nogi robią się mi z waty.
- Ja mam grać?! – usłyszałam ochrypły głos, JEGO.
- Tak, zapraszamy na podest obok tej pięknej damy.
– opuściłam głowę, tylko nie to!
Po pomieszczeniu rozległy się oklaski i po paru
sekundach chłopak już stał obok mnie.
Przełknęłam z ledwością ślinę i nieśmiało
spojrzałam na Zielonookiego. Nie wyglądał nawet na przejętego tym wszystkim,
kiedy ja praktycznie umierałam z ataku serca.
- Drodzy państwo mamy już głównych bohaterów,
teraz państwo wymyślą historię. Czy ktoś już ma jakiś pomysł?
Z okrągłego stołu na rogu sali wstała jakaś
kobieta, w pięknie upiętym koku i czarnej sukni. Z twarzy wyglądała na wredną,
ale za to głos miała melodyjny i czysty.
- Pan Styles mógłby zaśpiewać jakąś piosenkę dla
tej pięknej damy, a potem mogli by odegrać jakąś scenkę miłosną. –
zaproponowała, a ja czułam jak krew odpływa z mojej twarzy. SCENKA MIŁOSNA, SERIO?! Głupia baba!
- Czy ktoś ma inne zdanie? – nikt się nie odzywał,
nawet ta idiotka Alexis.
- No więc dobrze, panie Styles, zaśpiewa pan
piosenkę dla Panny…? – zwrócił się do mnie.
- Stella… - dokończył za mnie.
Podali nam dwa stołki i gitarę dla Harrego.
Podwoiłam oczy, słysząc pierwsze takty pięknej melodii, a
następnie zaczęłam wpatrywać się w zachwycone spojrzenia widowni, a następnie
całą swoją uwagę, przeniosłam na obiekt moich westchnień.
<PIOSENKA: KLIK>
„Jestem załamany,
Słyszysz mnie?
Jestem ślepy, bo tylko Ciebie widzę,
Tańczę, sam
Modlę się, żeby Twoje serce odwróciło się,
Kiedy przychodzę pod Twoje drzwi,
Spuszczam, głowę, by zmierzyć się z podłogą,
Ponieważ nie mogę spojrzeć Ci w oczy i powiedzieć ...”
Słyszysz mnie?
Jestem ślepy, bo tylko Ciebie widzę,
Tańczę, sam
Modlę się, żeby Twoje serce odwróciło się,
Kiedy przychodzę pod Twoje drzwi,
Spuszczam, głowę, by zmierzyć się z podłogą,
Ponieważ nie mogę spojrzeć Ci w oczy i powiedzieć ...”
Serce mocniej zabiło, gdy spojrzenie jego zielonych oczu,
sprawiało, że wzleciałam do raju, z którego się nie chciałam wydostać, gdyż
wiedziałam, że byliśmy tam tylko my dwoje.
Przyglądałam się, mocniej ściskając kawałek sukienki, gdy Hazz, nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego, zaczął śpiewać refren.
Przyglądałam się, mocniej ściskając kawałek sukienki, gdy Hazz, nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego, zaczął śpiewać refren.
***
„Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem,
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on, yeah,
Kiedy kładzie Cię do snu, umieram wewnątrz,
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on,
Kochać bardziej niż on...”
Magnetyzm jego zielonych oczu, przyciągał mnie i sprawiał,
że nie byłam wstanie, chociaż na chwile cofnąć spojrzenia, chociaż w tym
momencie było to wskazane, aby wyśpiewane słowa nie brzmiały jak wyznanie. Przed
oczami stanęło mi nasze pierwsze spotkanie. Nasz pierwszy pocałunek, w którym czułam
to palące pożądanie na mym ciele. On mi dawał tak wiele szczęścia..
„Jeśli będę głośniejszy, byś mnie dostrzegła?
Położyłabyś się w moich ramionach i uratowała mnie?
Ponieważ jesteśmy tacy sami
Ratujesz mnie, lecz gdy odejdziesz to uczucie
znów zniknie.
***
Potem widzę Cię na ulicy
W jego ramionach, słabnę,
Ciało mnie zawodzi, upadam na kolana, modląc się,
***
Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem,
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on, yeah,
Kiedy kładzie Cię do snu, umieram wewnątrz,
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on.
***
Nigdy nie miałem nic do powiedzenia ,
Ale teraz proszę Cię czy zostaniesz...
Choć na chwilę w mych ramionach,
A gdy będziesz dziś wieczorem zamykać oczy,
Modlę się, byś zobaczyła światło błyszczących gwiazd nad nami.”
Naprawdę pragnęłam, aby mnie przytulił. Tutaj przy
wszystkich objął i przycisnął do swoich ramion, w których zawsze czułam się
bezpiecznie. Abym poczuła jego ciepło, tylko jego…
Czułam się jak by ta piosenka idealnie pasowała do mnie i do
niego. Ja byłam z Joe dla kontraktu, ale kochałam Hazza, Harry myśli, że jestem
z Jonasem, bo go kocham… Czy to może oznaczać, że…
„Kiedy on otwiera
ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem,
Po prostu nie czuję się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on,
***
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on, yeah
***
Kiedy kładzie Cię do snu, umieram wewnątrz,
To po prostu nie czuję się dobrze ,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on, yeah,
Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem,
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on, yeah,
Kiedy kładzie Cię do snu, umieram wewnątrz,
Po prostu nie czuje się dobrze,
***
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on,
Kochać bardziej niż on...”
Po prostu nie czuję się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on,
***
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on, yeah
***
Kiedy kładzie Cię do snu, umieram wewnątrz,
To po prostu nie czuję się dobrze ,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on, yeah,
Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem,
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on, yeah,
Kiedy kładzie Cię do snu, umieram wewnątrz,
Po prostu nie czuje się dobrze,
***
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on,
Kochać bardziej niż on...”
Westchnęliśmy, nadal wpatrzeni w siebie, tak jakby
był to wyścig o życie. Dopiero głośne oklaski, sprowadziły mnie na ziemie.
Oderwałam spojrzenie, spoglądając na ludzi pełnych zachwytu. Przecież to Harry Styles! Dziwnie, żeby nie
było tego zachwytu.
- To było cudowne. – Fala oklasków nadal nie
ustępowała, a mi mina zrzedła, gdy facet ponownie zabrał głos. – Nadszedł czas
na krótką scenkę miłosną. Cała widownia oddała wam pomysł. Możecie zaczynać.
Stałam w osłupieniu. Czułam na sobie wszystkich
wzrok i JEGO.
Wzięłam głęboki oddech i odważyłam się spojrzeć na
niego.
- Dlaczego
zaśpiewałeś tą piosenkę? Coś mi sugerujesz? Jesteś o niego zazdrosny? -
rzuciłam patrząc w jego stronę.
- Jesteś ślepa skoro tego nie widzisz.. - syknął chamsko się uśmiechając.
- Super, nie odzywałeś się do mnie tyle czasu, a teraz udajesz, że nadal ci zależy? – powiedziałam czując lekkie zażenowanie.
- Nie udaje, to ty udawałaś, kiedy mówiłaś „kocham”. - dopowiedział.
- Najgorsze jest to, że nie udawałam… - wyszeptałam cicho.
- To jest śmieszne. - patrzył na mnie aroganckim wzrokiem.
- Śmieszne jest to, że nadal cię kocham. – rzuciłam, a po chwili zorientowałam się, że powiedziałam to na głos.
- Słowo „kochać”, znasz definicje tego słowa? - powiedział. Przesadził…
- Ja tak, ty chyba niestety nie. - syknęłam spuszczając wzrok.
- Tęsknię za tobą, ale udaje że tak nie jest. - odparł cicho wpatrując się we mnie tymi kurewsko zielonymi tęczówkami i zszedł z podestu kierując się w stronę głównych drzwi.
- Jesteś ślepa skoro tego nie widzisz.. - syknął chamsko się uśmiechając.
- Super, nie odzywałeś się do mnie tyle czasu, a teraz udajesz, że nadal ci zależy? – powiedziałam czując lekkie zażenowanie.
- Nie udaje, to ty udawałaś, kiedy mówiłaś „kocham”. - dopowiedział.
- Najgorsze jest to, że nie udawałam… - wyszeptałam cicho.
- To jest śmieszne. - patrzył na mnie aroganckim wzrokiem.
- Śmieszne jest to, że nadal cię kocham. – rzuciłam, a po chwili zorientowałam się, że powiedziałam to na głos.
- Słowo „kochać”, znasz definicje tego słowa? - powiedział. Przesadził…
- Ja tak, ty chyba niestety nie. - syknęłam spuszczając wzrok.
- Tęsknię za tobą, ale udaje że tak nie jest. - odparł cicho wpatrując się we mnie tymi kurewsko zielonymi tęczówkami i zszedł z podestu kierując się w stronę głównych drzwi.
Kolejne oklaski. Stałam w osłupieniu, kiedy
z moich oczu wylały się pierwsze krople łez. Ja nie znam definicji słowa „kochać”?!
Ja?!
Od kiedy tylko się w nim zakochałam czułam się jak
totalna, beznadziejna dziewczyna, która tylko marnuje swoje życie na kogoś, kto
ma gdzieś, jak ja się czuję. Czekałam, każdej cholernej nocy i każdego
cholernego dnia na to by go zobaczyć, by usłyszeć dźwięk jego głosu. Żyłam ze
świadomością, że mogłabym być z nim szczęśliwa, ale on zawsze widział tylko
Alexis. Teraz mi mówi przy wszystkich, że nie wiem, co to jest „miłość”?
Może i była to jakaś gra sceniczna, ale jestem
pewna, że słowa wypowiedziane z jego ust były prawdziwe. On ma mnie gdzieś,
więc co go interesuje, co ja czuje ta?
Udaje, że nie tęskni…
Gdyby tęsknił odezwał by się, ale tego nie zrobił.
Usiadłam
na miejsce nie słuchając już nawet słów prowadzącego. Czułam się jak zażenowana
idiotka. Czym on się oburzył?! To ja powinnam wyjść z tej przeklętej sali.
W totalnej ciszy czekałam
z Joe w holu aż nasz samochód podjedzie pod wejście. Zresztą o czym mielibyśmy
teraz rozmawiać?
- Państwa samochód już czeka – zwrócił się do nas ochroniarz, otwierając nam drzwi.
Przed wejściem odgrodzeni od czerwonego dywanu barierkami, nadal koczowali ci bezwzględni fotoreporterzy, którzy jak hieny naskakiwali, gdy widzieli wychodzących gości z teatru.
Przy samochodzie czekał już kierowca z otwartymi drzwiami. Nawoływanie paparazzi nie robiły na mnie już żadnego wrażenia. Nie zatrzymując się, doszliśmy do auta. Weszłam do auta i zgryzłam dolną wargę zauważając wychodzącego z Alexis, Stylesa.
- Państwa samochód już czeka – zwrócił się do nas ochroniarz, otwierając nam drzwi.
Przed wejściem odgrodzeni od czerwonego dywanu barierkami, nadal koczowali ci bezwzględni fotoreporterzy, którzy jak hieny naskakiwali, gdy widzieli wychodzących gości z teatru.
Przy samochodzie czekał już kierowca z otwartymi drzwiami. Nawoływanie paparazzi nie robiły na mnie już żadnego wrażenia. Nie zatrzymując się, doszliśmy do auta. Weszłam do auta i zgryzłam dolną wargę zauważając wychodzącego z Alexis, Stylesa.
- Frajer. – odezwałam się, gdy kierowca zamknął
drzwi.
- To było dziwne przedstawienie. – odparował zirytowany Jonas, kiedy usiadł obok mnie. Kierowca zajął swoje miejsce, ruszając.
- To było dziwne przedstawienie. – odparował zirytowany Jonas, kiedy usiadł obok mnie. Kierowca zajął swoje miejsce, ruszając.
– Powiesz
mi, co się dzieje? – zapytał. – To nie wyglądało na „zaaranżowane aktorstwo”.
- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy. – fuknęłam
zła. – Taka jest reguła naszego kontraktu.
- Jasne, super. Zaczynam żałować, że w ogóle spytałem- warknął.
- Fajnie, nie odzywaj się.
- Nie masz prawa mi mówić co mam robić.
- Ty też nie masz prawa wtrącać się w nie swoje, kurwa mać, sprawy.
- Jasne, super. Zaczynam żałować, że w ogóle spytałem- warknął.
- Fajnie, nie odzywaj się.
- Nie masz prawa mi mówić co mam robić.
- Ty też nie masz prawa wtrącać się w nie swoje, kurwa mać, sprawy.
- Ostatnio byłaś taka harda* do rozmowy! Aż
rzuciłaś mi się na szyję, kurwa!
- Trochę za dużo wypiłam i nawet nie wyobrażałam sobie wtedy ciebie! – krzyknęłam nabuzowana negatywnymi emocjami. Moje oczy się zaszkliły, ale nie pozwoliłam na wypłynięcie chociaż jednej łzy. Przetarłam wierzchem dłoni oczy, odwracając od niego wzrok na szybę. Zerknęłam na kierowcę, ale ten na szczęście był głuchy na naszą kłótnie. Musiał wcześniej zasunąć czarną szybę, która nas od niego dzieliła.
- Trochę za dużo wypiłam i nawet nie wyobrażałam sobie wtedy ciebie! – krzyknęłam nabuzowana negatywnymi emocjami. Moje oczy się zaszkliły, ale nie pozwoliłam na wypłynięcie chociaż jednej łzy. Przetarłam wierzchem dłoni oczy, odwracając od niego wzrok na szybę. Zerknęłam na kierowcę, ale ten na szczęście był głuchy na naszą kłótnie. Musiał wcześniej zasunąć czarną szybę, która nas od niego dzieliła.
Całą drogę nie zmieniliśmy słowa i pierwszy raz było mi to
na rękę. Nie dość, że miałam dosyć tego cholernego Stylesa, swojej matki,
Alexis to w dodatku ten idiota uparł się i mnie męczy.
Kierowca zatrzymał się, ale za nim zdążył wysiąść
i otworzyć mi drzwi, ja zrobiłam to pierwsza.
- Dobranoc – odparłam w kierunku kierowcy, nie zwracając uwagi na Joe, ruszyłam do domu. Ściągnęłam szpilki, ściskając je w dłoni. Ciepłe kafelki przyniosły niesamowitą ulgę moim stopom. Weszłam do domu, rzucając szpilki w holu. Włączyłam światło w sypialni i rzuciłam się na łóżko.
- Dobranoc – odparłam w kierunku kierowcy, nie zwracając uwagi na Joe, ruszyłam do domu. Ściągnęłam szpilki, ściskając je w dłoni. Ciepłe kafelki przyniosły niesamowitą ulgę moim stopom. Weszłam do domu, rzucając szpilki w holu. Włączyłam światło w sypialni i rzuciłam się na łóżko.
Wyciągnęłam telefon i zauważyłam sms-a od Harrego.
Zdziwiłam się, że jeszcze nie usunęłam jego numeru.
Kliknęłam na wyświetlacz gdzie było napisane: 'Kocham
Cię, tęsknie i zależy mi na Tobie. Czy ty tego nie dostrzegasz?”
***
Harda – narzucanie się.
Tak więc
oto zakończyłam rozdział XD
Następny nie
wiem kiedy się pojawi, ponieważ jutro jadę już do kliniki i raczej na trochę
tam zostanę.
Liczę
na Wasze komentarze, które po powrocie ze szpitala zmobilizują mnie do dalszego
pisania :D
***
Teraz coś z
mojego życia Wam opowiem :D
Przedwczoraj
poznałam shakjdfhjshfgbsdfh chłopaka *o*
No więc…
Z moją
siostrą- Martą, chodziłyśmy po rynku. Chodzimy i się nudzimy no i nasz znajomy
zadzwonił, że jedzie nad wodę i że może nas zabrać. Oczywiście zgodziłyśmy się
&.&
Przyjechał z dwoma chłopakami< no jego znajomi>
Jeden
nazywał się Kamil- leń, ja nie wiem jak można w wieku dziewiętnastu lat tak
marudzić. >.<
Zacytuje
Wam go: „ Ja nigdzie nie idę, bo mi się nie chce…”, „Chodźmy do samochodu, bo
mi zimno”, „ Nogi mnie bolą i nie chce mi się spacerować”, „ Ja chce do domu,
jedziemy?” – KOLEŚ LEŃ!
No i eeee….
Dawid *o* - Z początku się nie odzywał, cichy jak mysz pod miotłą, a potem jako
tako szła rozmowa. Dawał mi nawet swój telefon Hahaha xD I pozwolił mi go
wrzucić do jeziora, jednakże jestem na tyle miła, że mu tego telefonu nie
wrzuciłam XD, Wszystko było by git, ale JEGO UŚMIECH jsdadfjkhsdafhsdfghdf,
powalił mnie na twarz XD
Niby nic, a jednak coś Haha xD Nie wiem, co się dzieję,
ale czuje się świetnie Hahaha xD
Ryje się
jak idiotka, ale wale to XD
***
Życzę Wam
abyście pozaliczali wszystkie sprawdziany kartkówki itp.
Ja jak przyjadę ze szpitala to chyba wrzucę się z
balkonu, mam praktycznie w tym tygodniu same sprawdziany. Nauczyciele
powariowali.
No to… pa…
Będę za
Wami tęskniła <3