„Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy ...”
***
Obudziłam się
wcześnie, bo pierwszy raz od dłuższego czasu przyśnił mi się koszmar. Zazwyczaj
śniłam o Harrym. Przypominały mi się sytuację, w których czułam się tak
szczęśliwa, że nie chciałam otwierać oczu by wrócić do rzeczywistości. Jednak
ten koszmar rozpływał się w mojej podświadomości, a wrażenie lęku utrzymywało
się jeszcze przez dłuższą chwilę. Leżałam z zamkniętymi oczami, bo aż wstyd
przyznać, ale każdy cień w półmroku pokoju wydawał mi się straszny.
Przekręciłam się na drugi bok, starając się zasnąć, ale moje ciało jakby rwało
się do wstania, zejścia na dół i zjedzenia płatków z mlekiem.
Przezwyciężając chory strach, wstałam, jednak zamiast do kuchni, weszłam do
łazienki i przekręciłam od środka klucz. Zrzucając z siebie spodenki i t-shirt
przekręciłam kran, po czym weszłam pod prysznic, który idealnie potrafił mnie
obudzić nad ranem, rozluźniając mięśnie i delikatnie muskać mnie strumieniami
wody po plecach. Po jakimś czasie, kiedy letnia woda pozwoliła mi się do końca
przebudzić, owinęłam się ręcznikiem i stanęłam przed lustrem patrząc na moje ciemno-bursztynowe
oczy, które wyjątkowo wyglądały dziś na mniej zapuchnięte niż zwykle.
Pomalowałam rzęsy i delikatnie pociągnęłam wargi delikatną pomadką, praktycznie identyczną jak odcień mojej skóry. Uśmiechnęłam się do odbicia w lustrze, bo wyglądałam o wiele lepiej niż przed porannym prysznicem. Wchodząc z powrotem do pokoju podeszłam do szafy i wyjęłam z niej czarne legginsy i jakąś luźną koszulkę. Nie miałam na dziś żadnych planów, dlatego postanowiłam ubrać się w miarę wygodnie. Za oknem powoli się przejaśniało, widziałam jak obrzeża miasta powoli budzą się do życia. Po chwili zeszłam na dół i wyciągnęłam mleko z lodówki i zalałam nim płatki, które jadłam zawsze na śniadanie. Pomyślałam, więc że dzwonienie do Carl nie ma najmniejszego sensu, bo wiedziałam, że i tak nikt nie zna dokładnego pobytu chłopaka. Byłam więc skazana na kolejny, samotnie spędzony dzień. Jednak zamiast wrócić na górę, do pokoju, nałożyłam moje tenisówki i wyszłam z domu, zaciągając się rześkim, porannym powietrzem. Zamknęłam drzwi na klucz i schowałam go do kieszeni bluzy, którą narzuciłam na siebie kiedy poczułam lekki wiatr. Skierowałam się w stronę mostu, a właściwie wzniesienia leżącego niedaleko niego. Niestety, czułam że nie jestem sama. Odwracając się zauważyłam małą dziewczynkę. Miała niebieskie jak niebo oczy, blond włosy, a jej okrągła buzia umorusana była, jak jej podarta różowa sukienka. Powoli podeszłam do dziewczynki i przysiadłam się tuż obok niej.
Pomalowałam rzęsy i delikatnie pociągnęłam wargi delikatną pomadką, praktycznie identyczną jak odcień mojej skóry. Uśmiechnęłam się do odbicia w lustrze, bo wyglądałam o wiele lepiej niż przed porannym prysznicem. Wchodząc z powrotem do pokoju podeszłam do szafy i wyjęłam z niej czarne legginsy i jakąś luźną koszulkę. Nie miałam na dziś żadnych planów, dlatego postanowiłam ubrać się w miarę wygodnie. Za oknem powoli się przejaśniało, widziałam jak obrzeża miasta powoli budzą się do życia. Po chwili zeszłam na dół i wyciągnęłam mleko z lodówki i zalałam nim płatki, które jadłam zawsze na śniadanie. Pomyślałam, więc że dzwonienie do Carl nie ma najmniejszego sensu, bo wiedziałam, że i tak nikt nie zna dokładnego pobytu chłopaka. Byłam więc skazana na kolejny, samotnie spędzony dzień. Jednak zamiast wrócić na górę, do pokoju, nałożyłam moje tenisówki i wyszłam z domu, zaciągając się rześkim, porannym powietrzem. Zamknęłam drzwi na klucz i schowałam go do kieszeni bluzy, którą narzuciłam na siebie kiedy poczułam lekki wiatr. Skierowałam się w stronę mostu, a właściwie wzniesienia leżącego niedaleko niego. Niestety, czułam że nie jestem sama. Odwracając się zauważyłam małą dziewczynkę. Miała niebieskie jak niebo oczy, blond włosy, a jej okrągła buzia umorusana była, jak jej podarta różowa sukienka. Powoli podeszłam do dziewczynki i przysiadłam się tuż obok niej.
Mała Nieznajoma spojrzała na mnie, a na jej
twarzyczce namalował się cień zmartwienia.
- Dzień dobry. – powiedziała piskliwym głosem.
- Dzień dobry. – uśmiechnęłam się. – co tu robisz?
- Uciekam w świat marzeń, bo ten prawdziwy świat
jest koszmarny! - powiedziała z lekkim grymasem na twarzy.
- Nie wątpię w to… - westchnęłam. - jesteś tu
sama? gdzie twoi rodzice?
Dziewczynka wstała i zaczęła się rozglądać.
- Jestem tu z moim przyjacielem. Wiesz kiedyś był
moim idolem. Niestety nie widzę go w pobliżu. Widocznie poszedł znaleźć nam coś
do jedzenia na kolacje.
- Oh… - do moich oczu napłynęły łzy.
Dziewczynka, widząc to położyła na moim policzku
drobniutką rączkę.
- Czemu płaczesz?
- Bo przykro mi, że nie masz normalnego dzieciństwa.
- Pieniądze... Nie zawsze one prowadzą do
szczęścia, czasem potrzebna nam jest tylko jedna osoba, aby nasze życie doprowadziło
nas na skraj obłędu psychicznego. –
otworzyłam buzie w niedowierzaniu. Jak ośmioletnia dziewczynka może być taka
mądra?!
- Jesteś niesamowita! Mogę wiedzieć jak masz na
imię?
- Melody…
- Masz piękne imię, Melody. – uśmiechnęliśmy się
równocześnie, gdy w pewnym momencie dziewczynka poderwała się i zaczęła biec w
stronę jakiegoś cienia.
- Muszę już iść! Dziękuję za wszystko! – biegła machając.
Melody
POV*:
- Harry! – rzuciłam się w jego ramiona. – poznałam
dzisiaj fajną dziewczynę.
- To dobrze, zbierajmy się do domu. Kupiłem trochę
jedzenia.
Stella
POV:
Weszłam do domu i ku mojemu zdziwieniu Joe
siedział przy stolę z Caroline. Dziewczyna widząc mnie w progu odsunęła
pośpiesznie krzesło i przytuliła mnie z taką siłą, że z ledwością mogłam
oddychać.
- Witaj, Stella! – ucałowała oba moje policzki.
- Hej, Carl! Miło, że w końcu mnie odwiedziłaś. –
uśmiechnęłam się szeroko.
- Mamy dla ciebie wiadomość. – jej mina z
poważniała.
Usiedliśmy ponownie przy dębowym stoliku.
- Jedziemy w pewne miejsce. Musisz tylko zachować
cierpliwość, okey?
- No rozumiem, a powiecie mi w jakie miejsce? –
zapytałam.
***
Pojechaliśmy do kawiarni w odludnej części miasta.
Para przygłupów zostawiła mnie samą w tym cuchnącym od potu budynku. Zdziwiłam
się, że nikogo nie było tylko jedna obsługująca osoba przy ladzie. Kiedy dźwięk
zamykanych ciężkich drzwi zabrzmiał w kawiarni, nawet nie zwróciłam na to
większej uwagi, może jednak ktoś tu przychodzi. Podniosłam dłoń do twarzy i
odgarnęłam z niej kilka opadających pasemek.
- Proszę filiżankę zielonej herbaty.
Kiedy usłyszałam ciężkie kroki na skrzypiącej posadzce, zakłócające melodię cicho lecącej z głośników piosenki. Poczułam coś dziwnego. Uczucie, którego dawno nie zaznałam.
- Witaj, Stello.
Zamarłam słysząc powitanie, które obudziło stado motylków w moim brzuchu, wypowiadane ochrypłym głosem przez chłopaka z burzą loków na głowie. Dolna warga zadrżała mi niebezpiecznie, a żołądek prawie wywrócił się na drugą stronę. Podniosłam dłoń do ust starając się powstrzymać łkanie.
- Harry…
Kiedy usłyszałam ciężkie kroki na skrzypiącej posadzce, zakłócające melodię cicho lecącej z głośników piosenki. Poczułam coś dziwnego. Uczucie, którego dawno nie zaznałam.
- Witaj, Stello.
Zamarłam słysząc powitanie, które obudziło stado motylków w moim brzuchu, wypowiadane ochrypłym głosem przez chłopaka z burzą loków na głowie. Dolna warga zadrżała mi niebezpiecznie, a żołądek prawie wywrócił się na drugą stronę. Podniosłam dłoń do ust starając się powstrzymać łkanie.
- Harry…
Mój głos był niewiarygodnie cichy. Krew zaczęła
krążyć mi tak szybko, że jej puls słyszałam w uszach. Zaschło mi gardle, a
oddech stał się nierównomierny. Chyba jednak jeszcze nie byłam gotowa na
spotkanie z nim twarzą w twarz.
Był ubrany w ciężki ciemny płaszcz, co wydało mi
się dziwne, gdyż Harry nigdy się tak nie ubierał. Chronione rękawiczki z jednym
palcem, dłonie zwisały po obu jego bokach. Oczy nie skrywały ani śladu
zaskoczenia, a jedynie tylko bystry błysk strachu, ale nie to było najgorsze.
On był wychudzony, zarośnięty i mogłabym nazwać, że wyglądał wręcz jak
bezdomny. Jedynie, co się nie zmieniło w jego wyglądzie to te same zielone
oczy.
Poczułam przeszywającą pustkę w żołądku.
- Kazano mi
się z tobą spotkać, więc jestem. Czemu…
- Nie wiem od czego zacząć.- przerwałam mu, czując
rosnącą panikę.
Mój głos był ochrypły i zmęczony. Zmarszczył czoło.
- Dlaczego się nie odzywałeś...?!
- To nie po to przyszedłem, żeby ci się tłumaczyć.
– odpowiedział oschle
- Więc, po co przyszedłeś?
- To tylko po to, żebyś dała mi spokój. A ty po co
tu jesteś?
- Żeby
upewnić się, że wszystko u ciebie w porządku.
- Nie jest jak widzisz, dzięki za troskę.
Odwróciłam na moment od niego wzrok. Jego wyraz
twarzy jasno dał mi do zrozumienia, jak bardzo nienawidził tego, że go
szukałam.
- A u ciebie wszystko w porządku?
- Co? - odpowiedziałam.
- Twoja twarz wygląda inaczej.
Dłoń Harrego sięgnęła do mojego policzka, tylko po
to, żeby moje całe ciało momentalnie się spięło, a oczy zaszkliły. Refleks
zmusił mnie do dystansu, obrony przed potencjalnymi, nieodwracalnymi szkodami
wywołanymi jego dotykiem.
Łzy w końcu popłynęły po moich policzkach.
- Chyba nie da się mnie naprawić - przyznałam.
Wyobraź sobie, że co drugie bicie mojego serca, należy do Ciebie.
Harry POV:
Smutno potrząsnęła głową i poczułem się tak, jakby
moje ciało nie godziło się więcej oglądać tego jak płacze. Chwilowo zwalczyłem moje
beznadziejne przekonania na bok, które i tak nadal trzymały mój umysł jako zakładnika
i wziąłem ją w ramiona. Jej dłoń oplotła mój kark. Wtuliłem głowę w zagłębienie
między jej szyją, a ramieniem, dotykając suchymi ustami jej ciepłej skóry.
- Musisz być szczęśliwa, ale beze mnie. -
wyszeptałem.
Poczułem jak przechodzi ją dreszcz, razem z
następną falą łez. Czułem jak całowała mnie po linii szczęki i policzku. Szczęście,
które mogłem upoić się chociaż przez chwilę, zostało mi odebrane, kiedy
odstawiałem ją na ziemię. Chwila ostatnich spojrzeń w oczy i już tylko
patrzyłem jak odchodzi.
***
Wróciłem do tej przeklętej nory i rozpaczałem. Nogi odmawiały
mi posłuszeństwa. Osunąłem się przy kafelkowym piecu i usiadłem na zimnej
ziemi, przyciągając kolana do klatki piersiowej. To nigdy nie miało tak
wyglądać. Powinienem był o nią walczyć.
Może nie jest jeszcze
za późno?
Zaskakujesz.. piękne :*
OdpowiedzUsuńJejku cudowne, jak zwykle. Przepraszam, nie skomentowałam poprzedniego, postaram się jednak częściej zostawić po sobie jakiś ślad.
OdpowiedzUsuńPiękne, będę to powtarzać do upadłego, uwielbiam jak piszesz <3 Jesteś świetna, napiszesz kiedyś książkę, a ja pierwsza ją kupię xd :* Czekam na next :D
cudowny *.* zycze weny :*
OdpowiedzUsuńJeju uwielbiam ten blog. Czekam na next i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńKobieto MEGAAAA*,* pisz dalej życzę weny :* KC mam nadzieję, że w końcu będą razem <3
OdpowiedzUsuńHarry!!!! Ogar chłopie!! Nie jest za późno.. błagam powiedz, że nie jest za późno! Walcz o nią <333333333333 Rozdział cudo, mega, wspaniały :D Kocham to opowiadanie i ciebie <3333333333333333333333333333333333333 Czekam na next'a z niecierpliwością, jak zawsze kochana :* Życzę duuuuużo weny i czasu, pozdrowionka :3
OdpowiedzUsuńSuperrrr jest to opowiadanie ;*
UsuńHej, super jest to ff, czekam na next :) xx
OdpowiedzUsuńsuper, czekam na next <3
OdpowiedzUsuńJeju popłakałam się. Oni sa tacy idealni, a zwłaszcza kiedy harry ją kocha powinien do niej wrócić i starać się aby nie było więcej poblemów. Tak im kibicuję, zakochałam się w tym ff :-*
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać. czekam na szybkiego nexta <3
OdpowiedzUsuńCUDOWNY <3 *.*
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM <3
Kiedy kolejny rozdział ??? <3
<3 :'(
OdpowiedzUsuńGratuluję, zostałaś nominowana do LBA! Więcej szczegółów znajdziesz tutaj! tajemnicze-uczucie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda że tak późno dodajesz rozdziały
Jej
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko od początku
I doszłam tu
Cudowna ta historia
Będę czekać na kolejny
Mela:*
Wow x100 KOCHAM TO OPOWIADANIE! czekam na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńNOWY ROZDZIAŁ PLISSS
OdpowiedzUsuńhttp://your-life-is-your-choice.blogspot.com/ ZAPRASZAM !
OdpowiedzUsuń:3
czekam na kolejny :)cudowny*-*
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze jeszcze wrócisz do tego opowiadanie bo jest bardzo poruszające i równocześnie podnoszące na duchu. :)
OdpowiedzUsuń