środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 18.-epilog


''Są ta­cy, którzy uciekają od cier­pienia miłości. Kocha­li, za­wied­li się i nie chcą już ni­kogo kochać, ni­komu służyć, ni­komu po­magać. Ta­ka sa­mot­ność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od sa­mego życia. Za­myka się w sobie. '' -Jan Twardowski


Po raz kolejny w swoim życiu zasnęłam na kanapie i w pewnej chwili przebudziłam się z beznadziejnym zdezorientowaniem, nie wiem, gdzie się znajduje i co mogło się stać, że tu zasnęłam. Nagle przypomniałam sobie, że Harry tu był. Unosił się jeszcze zapach jego perfum w powietrzu. Kiedy szybko zerwałam się z łóżka i szukałam włącznika od lampy, niefortunnie zrzucam na podłogę kieliszek wina, przez co rozbijam go. Echo rozbitego szkła obiło się o moje uszy.
- Cholera... - chrząknęłam i zaczęłam zbierać kawałki kieliszka.  Przez to, że wczoraj "trochę" wypiłam miałam helikopter w głowie, naprawdę potrzebowałam położyć się  z powrotem. Ale nie...
To nieznośne pukanie do drzwi przyprawiało mnie o zawrót głowy. Od pewnego czasu ktoś dobijał się do drzwi.
- Zaraz! - Podeszłam do drzwi i  jeszcze pół przytomna otworzyłam je.
Ale, ale, ale...
Coś było nie tak...
Przetarłam niezgrabnie oczy i spojrzałam na osobę stojącą przede mną. To Harry...
- Co ty tu robisz? - powiedziałam czując już znajomy ucisk na serduchu.
Chłopak spojrzał się na mnie jak na wariatkę.
- Słyszałem rozbicie szkła i myślałem, że...
- Dasz mi w końcu święty spokój? - powiedziałam łapiąc się za głowę i idąc w stronę wysepki kuchennej.
Styles szedł za mną, a każdy jego krok odbijał się echem do mojego serca i chociaż panował półmrok w moim domu to i tak mój wzrok tak się wyostrzył, że nawet to mi nie przeszkadzało.
- Stella, co mam zrobić żebyś w końcu mi wybaczyła? Ja naprawdę cię kocham i uwierz mi, że przez cały ten czas tęskniłem za tobą, umierałem bez ciebie... Uwierz. - Odwróciłam się i zauważyłam jak jego dłoń chce dotknąć mojej twarzy, niestety... Nie pozwoliłam mu na to.
Usiadłam na barowym krześle przy barku i wlałam sobie do szklanki wody.
Mężczyzna mojego życia, mojej duszy i serca ukląkł przede mną i złapał mnie delikatnie za dłoń. Nie rozumiałam jego poczynań, ale w głębi siebie chciałam go przytulić, pocałować i powiedzieć jak bardzo za nim tęskniłam, jak bardzo chciałam z nim być gdy stracił Jess, kiedy odszedł z zespołu. To czego nie mogłam, chciałam to zrobić teraz.  
W ciszy spoglądaliśmy sobie w oczy i czułam jak unoszę się do nieba. Nie mogłam uwierzyć, że jest tu i mnie dotyka. Po chwili zaczął muskać moją delikatną i przepłakaną tyle razy twarz. Widziałam w jego oczach ból i co najważniejsze miłość. Miłość bezgraniczną.
- Stello... - usłyszałam ochrypły głos Harrego. Kochałam i kocham nadal ten dźwięk. - Wybacz mi...Stello, ja nadal cię kocham... - wymamrotał wyschniętymi nagle ustami. 
Poczułam, że zapiera mi dech. Siedziałam nieruchomo, obserwując jego twarz, na której malował się najpierw żal, potem smutek, a w końcu w rozszalałą miłość. Tylko on tak na nią patrzył, żaden mężczyzna nie był w stanie robić takiego wyrazu twarzy. W jego oczach widziałam tą samą miłość jak za pierwszym razem.
Gdy Harry pochylił się nade mną, poczułam się jak we śnie. Wszystko wydawało się rozmyte, miękkie i pozbawione konturów. Usta miał zadziwiająco ciepłe i łagodne, czułam w nim jednak wstrzymywane napięcie. Naraz w moim ciele pojawiło się zupełni nowe odczucie, jakby od stóp do głów przenikał mnie poryw wiatru zapowiadający ostry, słodki, ogłuszający ból.
A później... Nie czułam  nic prócz rozkoszy i pożądania. Każdy jego dotyk przyprawiał mnie o zapomnienie, aż w końcu... Poczułam jak być szczęśliwą, jak jedna osoba potrafi wznieść cię ponad góry i w końcu w chwilę zapomnienia.
Następnego ranka obudziłam się najszczęśliwszą osobą na świecie. Mieć obok ukochaną osobę to tak jakby najgorsze zmartwienia uniosły się w przestworza. Może i nie zasługiwałam na szczęście, ale to co dostałam od Boga było najwspanialsze na świecie.
Odwróciłam się i zobaczyłam te jego w nieładzie loki, które nadawały mu uroku, ciało za które bym zabiła. Zauważyłam jego czarną koszulę i postanowiłam, że pierwszy raz od tylu beznadziejnych zmarnowanych dni, założę ją.
Kolejne dni też były szczęśliwe.
Harry wrócił do chłopaków, znowu miał fanów i znowu zrobił się sławny. A ja?
Byłam najbardziej rozchwytywaną osobą na świecie, dostawałam e-maile od fanów Harrego. Nie które nie były miłe, a nie które dodawały otuchy.
Pewnego dnia zaczęłam się źle czuć i to w dodatku na koncercie chłopaków. Mdliło mnie i kręciło w głowie, okazało się że byłam w ciąży, byłam szczęśliwa.
I on też...
Dwa miesiące później oświadczył mi się na koncercie. Obeszło to cały świat.
Mimo, iż zrobiłam się sławna mój kochany mąż nadal traktował mnie tak jak za pierwszym razem, kiedy wyznawał mi miłość.
Kto by powiedział, że kiedy myślałam że mój świat się skończył on dopiero się zaczął.
...
OD AUTORKI: Pragnę podziękować wszystkim czytelnikom i tym co odeszli i tym co czytali nadal losy Harrego i Stelli. Postanowiłam, że tym rozdziałem zakończę tą opowieść, gdyż nie mam czasu na prowadzenie go, a po drugie jakoś straciłam wenę po śmierci mamy. Ale dla niej chce zacząć pisać nową opowieść i dodam jeszcze, że będę się starała wydać książkę może i nie w tym roku, ale w następnym. Mam nadzieję że będziecie mnie wspierać.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za wsparcie i życzę Wam dużo szczęścia.

1 komentarz:

  1. Smutno, że to już koniec :c Ale to zrozumiałe i szczerze w ogóle się nie dziwię, ale hej! Będziesz pisać coś innego! *-* To ff było świetne i będzie mi go brakować, ale nic nie może przecież wiecznie trwać. To co dobre szybko się kończy >< Ale no weny do dalszych prac życzę xx

    OdpowiedzUsuń