Stałam jak wryta, kiedy matka wyrzucała ubrania z
mojej garderoby. Między zdaniami, które nie były kulturalne, kazała mi się
spakować i grzecznie mówiąc wynosić. Nie odzywając się podnosiłam swoje rzeczy
i prosiłam ją aby się uspokoiła, obiecywałam, że więcej się nie spotkam ze
Stylesem, ale nie rozumiała. Nie chciała nawet tego wysłuchiwać.
Zabrałam walizkę i wyszłam. Poddałam się.
To
smutne, że nawet we własnej matce nie masz wsparcia. W dodatku pech chciał, że
zaczął padać deszcz. Gęste krople spadały z ciemnoniebieskiego nieba.
- Super… - Tupałam ze złości.
Chcąc nie chcąc musiałam schować się na stacji
benzynowej, która znajdowała się niewiele dalej od domu, którego już nie mogłam
nazywać moim domem. Żałowałam przez chwilę, że wyszło na to że znowu narobiłam
szumu i teraz stałam się bezdomna, bo inaczej nie mogłam tego nazwać.
Zastanawiałam się długo, do kogo zadzwonić.
Poprosić o pomoc, czy coś…
Złapałam za telefon i wykręciłam numer do Joe,
który nie odbierał. Wszyscy moi przyjaciele mieszkali daleko, a tutaj z nikim
się jeszcze nie zaprzyjaźniłam.
Usiadłam na metalowej ławce i zadzwoniłam do
Harrego. Po paru sygnałach odebrał.
- Stella?
– Usłyszałam jego ochrypły głos, który przyprawiał mnie zawsze o przyjemne
dreszcze.
- Harry… ja… potrzebuje pomocy… - wyszeptałam, a
po moim policzku popłynęła łza. Świadomość, że znów narobiłam burdy i że proszę
go o pomoc strasznie mi się nie podobała.
- Gdzie
jesteś, bo na pewno nie w domu? – usłyszałam w tle brzdęk kluczami i jakąś kobietę,
ale nie była to Alexis.
- Na stacji benzynowej…
- Za chwilę będę. Nie ruszaj się stamtąd! –
rozkazał i się rozłączył.
Siedziałam.
Czekałam całkiem długo, kiedy w końcu zauważyłam
jego czarnego Range Rover’a.
Wyszedł i pewnym krokiem szedł w moją stronę. Harry
zarzucił silną rękę na moje ramie, przyciągając mnie bliżej swojego rozgrzanego
ciała. Na zewnątrz było już całkiem ciemno, jedynie latarnie uliczne rzucały lekkie
światełko. Wolnym krokiem doszliśmy do samochodu.
- Nie chciałam żeby tak wyszło.
Harry spojrzał w dół, by zobaczyć moją twarz.
- Co masz na myśli? - zapytał.
Spuściłam wzrok, kiedy wsiadłam do samochodu a po chwili i on znalazł się w środku.
- Matka wyrzuciła mnie z domu i pomimo tego że chciałam być z dala od ciebie… mogę tylko na ciebie liczyć. - powiedziałam cicho.
Zaśmiał się i lekko zacieśnił palce na mojej dłoni.
- Stella… wiesz o tym, że nie kocham Alexis. – wyszeptał spoglądając w moje oczy. Zrobił pauzę, zanim znowu zaczął mówić. – Ty jesteś jedyną kobietą, którą chcę chronić, a i jeszcze moją córkę. - uśmiechnął się pod nosem.
Harry spojrzał w dół, by zobaczyć moją twarz.
- Co masz na myśli? - zapytał.
Spuściłam wzrok, kiedy wsiadłam do samochodu a po chwili i on znalazł się w środku.
- Matka wyrzuciła mnie z domu i pomimo tego że chciałam być z dala od ciebie… mogę tylko na ciebie liczyć. - powiedziałam cicho.
Zaśmiał się i lekko zacieśnił palce na mojej dłoni.
- Stella… wiesz o tym, że nie kocham Alexis. – wyszeptał spoglądając w moje oczy. Zrobił pauzę, zanim znowu zaczął mówić. – Ty jesteś jedyną kobietą, którą chcę chronić, a i jeszcze moją córkę. - uśmiechnął się pod nosem.
Mimowolnie uśmiechnęłam się. Te słowa były tymi,
na które czekałam tyle czasu.
Odpalił silnik i ruszył.
Poczułam silny powiew wiatru, gdy wyszłam z auta. Zadrżałam, kiedy zimne powietrze oplotło mój dekolt i szyję. Harry przyciągnął mnie bliżej, kiedy zauważył, jak ciaśniej naciągam kurtkę.
Poczułam silny powiew wiatru, gdy wyszłam z auta. Zadrżałam, kiedy zimne powietrze oplotło mój dekolt i szyję. Harry przyciągnął mnie bliżej, kiedy zauważył, jak ciaśniej naciągam kurtkę.
- Zatrzymamy się tutaj. – Zaczęłam się rozglądać i
nagle coś mi się przypomniało.
*Wspomnienie*
- Harry, dlaczego idziemy do tego domku? –
zapytałam.
- Bo tutaj mieszkała moja babcia. Ona mi odda ten
dom jak będę o niego dbał. – poczochrał mnie po głowie.
- Naprawdę?! Ale super! – nabrałam głęboko powietrze i ze świstem go wypuściłam.
Weszliśmy do środka, gdzie pachniało kwiatami. Miałam dziesięć lat i strasznie podobały mi się takie
miejsca, ale nie wiedziałam, że Harry też je lubi.
- Piętnastoletni chłopcy też lubią kwiaty? –
zapytałam łapiąc go szybko za rękę, kiedy chodziliśmy obok strumyka.
- Nie wszyscy. – ścisnął moją dłoń bardziej.
Znowu to uczucie… co to?
W mojej piersi poczułam jak coś szybko skacze, nie
mogłam nabrać powietrza.
Zielonooki spojrzał na mnie i zmarszczył czoło.
- Coś się stało? – moje policzki zaczęły płonąć, a
ja? Ja nie potrafiłam się nawet odezwać.
- Chyba jestem chora… - potarłam niedbale oczy.
- Chodź, wejdź mi na plecy. – ukucnął i złapał za
moje nogi.
- Harry… co to jest miłość? – zapytałam bez
namysłu bardziej wtulając się w jego silne ramiona.
- Hymm… Świat przez „miłość” zaczyna być idealny.
Kiedy kogoś pokochasz ta osoba staje się najwspanialsza na świecie, inni ludzie
cię nie obchodzą. Robisz wszystko żeby ją mieć, na wyłączność. Chcesz spędzać z
tą osobą bardzo dużo czasu, a kiedy jej nie ma –umierasz z tęsknoty. Myślę, że
to można nazwać miłością.
- Rozumiem, więc… jeśli kogoś ci brakuje to
miłość?
- Nie, to przyzwyczajenie. Miłość okazuje się
przez gesty, rozmowę. Jednakże osobę, którą kochamy zdobywa się przez całe
życie. Ofiarowujesz się cały tej miłości.
***Koniec wspomnienia***
-Byłam tu już z tobą.. – uśmiechnęłam się.
- Wiem… Twój pierwszy wykład na temat miłości. - Poczułam jego
duże dłonie na moich biodrach, a jego twarz zbliżyła się do mojej. Swoim nosem
dotykał mojego, zmysłowo, jakby chciał upewnić się, że tu jestem, w jego
ramionach. Pełne usta Harrego przywarły do moich. Były takie ciepłe. Idealne
ruchy były oddawane z miłością, inaczej w porównaniu z tym, jak całował mnie
wcześniej.
- Stell... – zamruczał do mojego ucha.
Zamknęłam oczy, upajając się głęboko jego
zapachem.
- Wejdźmy do środka…
Spojrzałam na niego. Jego ciemne loki opadały na czoło,
zielone oczy błyszczały, kiedy mi się przyglądał, a ja nie potrafiłam oderwać
od niego wzroku. Aż w końcu się zgodziłam.
***
Ledwo weszliśmy do środka, a poczułam ten sam zapach.
Nic się nie zmieniło, oprócz tego, że pojawił się kominek.
Harry stanął za mną i pomógł mi ściągnąć kurtkę.
Jego pełne usta dotknęły skórę mojej szyi. Zadrżałam, poczułam gorące powietrze
z jego ust. Odwrócił się i powiesił ubrania. Potem ruszyłam za nim, kiedy wszedł w głąb.
- Ja chcę... - moje usta znalazły niemałą trudność w uformowaniu słów.
Harry odwrócił się w moim kierunku. Czekał, aż skończę to co miałam do powiedzenia, wpatrując się we mnie.
- Ja chcę... - moje usta znalazły niemałą trudność w uformowaniu słów.
Harry odwrócił się w moim kierunku. Czekał, aż skończę to co miałam do powiedzenia, wpatrując się we mnie.
- Dziękuję za schronienie. –wyszeptałam.
Harry położył moją walizkę przed drzwiami do
sypialni. Nie potrafiłam o niczym myśleć. Spoglądałam na jego usta, dłonie. Wszystko
to na co miałam wtedy ochotę oglądać. Był dla mnie aniołem, który zawsze mnie
ratował. Był moim życiem.
Nie potrafiłam się ruszyć, gdy jego ręka powędrowała
na moją talię. Drugą błądził po mojej skórze, pod bluzką. Słyszałam jego ciężki
oddech tuż przy moich uchu. Jęknęłam, gdy dotarł do zaokrąglenia moich piersi.
Chwycił jedną z nich w swoją dużą dłoń i lekko ścisnął. Oparłam głowę o jego
ramię, gdy poczułam nowe, nieznane uczucie. Mimowolnie zamknęłam oczy.
Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam. Dreszcze przeszły przez całe moje ciało. Jakimś cudem nie myślałam o tym, że chłopak stojący przede mną ma narzeczoną i dziecko. Myślałam wtedy tylko o nim. Powolnym krokiem ruszyłam do drzwi. Nacisnęłam klamkę i otworzyłam je.
Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam. Dreszcze przeszły przez całe moje ciało. Jakimś cudem nie myślałam o tym, że chłopak stojący przede mną ma narzeczoną i dziecko. Myślałam wtedy tylko o nim. Powolnym krokiem ruszyłam do drzwi. Nacisnęłam klamkę i otworzyłam je.
To będzie długa noc…
NOTKA:
Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam, ale brak weny i czasu.
Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam, ale brak weny i czasu.
Następny rozdział pojawi się w piątek wieczorem :>
Udanych wakacji!