Przeczytaj notkę pod rozdziałem /Saki chan
ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY EROTYCZNE. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ
Ruszyłam niepewnym krokiem do łóżka, a on
szedł za mną. Nie potrafiłam racjonalnie myśleć. Marzyłam o takiej sytuacji
gdzie mogłabym oddać się mu dozgonnie. Moje ciało od zawsze czekało tylko i
wyłącznie na niego, więc musiałam podjąć decyzje, a potem usunąć się z jego i
jego dziecka życia. Innego wyjścia nie miałam. Ja chciałam żeby to dziecko było
szczęśliwe, bo ono nic nie zawiniło.
- Zostać z tobą? - zapytał, łapiąc mnie za twarz.
Spojrzałam w jego oczy, a następnie uśmiechnąłem się delikatnie. - Kocham cię
Stella… - Jego głos był zachrypnięty a oczy prześwietlały, każdą zakrytą
cząstkę mojego ciała.
- Ja ciebie też… Kocham cię od kiedy tylko
pamiętam, ale bądź z Alexis żeby twoja córka miała obojga rodziców. – z
ledwością przełknęłam ślinę spoglądając w jego zielone tęczówki, które
wyglądały w tamtej chwili jak szmaragdy.
- Chwila… Rezygnujesz z tak pięknego i potężnego
uczucia? Chcesz się pożegnać? – łzy zaczęły napływać mi do oczu.
- Nie.. Harry nie mówmy już nic. Oddajmy się
sobie. Jeden jedyny raz. Całkowicie. – wyszeptałam ledwo dotykając wargami jego
policzka.
- Czy ja się nie przesłyszałem? Chcesz się ze mną kochać?
– Jego źrenice się rozszerzyły.
- Miejmy coś z życia. Bądźmy odrobinę samolubni…
Całuj mnie, jestem twoja bez reszty. – wyszeptałam tak by usłyszał to tylko on.
Mój cały świat.
Przytaknęłam.
- Nie jestem niczego bardziej pewna…
W pewnym momencie moje plecy dotknęły torsu Harrego.
Zamruczał do mojego ucha, kiedy odchyliłam głowę, kładąc ją na jego silnym
ramieniu. Jego dotyk powodował dreszcze na całym moim ciele.
W pewnym momencie odwrócił się i otworzył górną
szufladę komody, wyjął paczkę prezerwatyw. Spojrzał na mnie uważnie. – Chcesz,
żeby opuścić rolety?
– Wszystko mi jedno – wyszeptałam.
Podszedł do mnie powoli. Pewny siebie, seksowny, z
płonącymi oczami, a moje serce zaczęło łomotać. Krew szybciej krążyła w całym
ciele. Podniecenie, gęste i gorące, wlewało się do mojego podbrzusza. Styles stanął
naprzeciw mnie i spojrzał mi w oczy. Był tak nieziemsko seksowny.
Wstyd z
każdą kolejną sekundą zżerał mnie od środka, kiedy położył mnie na łóżku,
siadając na mnie okrakiem. Było to takie nowe, ale przyjemne uczucie. Nie dałam
po sobie poznać jak krępująca jest to dla mnie sytuacja, chciałam mu pokazać tą
drugą stronę siebie. Namiętną kochankę, która od dłuższego czasu marzyła o tym
zbliżeniu.
Jego usta były pożądliwe i powolne, dopasowywały
się do moich. Zaczął mnie rozbierać, składając delikatne jak piórko
pocałunki na mojej brodzie i w kącikach ust.
Przeczuwałam, a nawet miałam cichą nadzieję, że
tak to się skończy. Harry zawsze działał na mnie seksualnie. Czułam to uczucie,
które wypełnia cię od środka i dąży do wyładowania się z osobą, której się
pragnie. Wiele razy zastanawiałam się jak to będzie wyglądać, ale tak naprawdę
najwspanialsze jest to, że wychodzi to tak spontanicznie. Jest to wtedy
potwierdzeniem własnych pragnień. Jednakże w tej grze są odkryte zupełnie inne
karty, które praktycznie nie mają znaczenia w tej chwili.
Cicho westchnęłam z rozkoszy, kiedy zaczął
obdarowywać moją szyje pocałunkami. Co za uczucie. Uwielbiałam jego usta i nie
potrafiłam znieść myśli, że ta bezwartościowa raszpla je smakowała a nie ja. Nie mogłam się doczekać, kiedy poznam jej
cielesną odsłonę.
***
Kiedy Styles zaczął zdejmować powoli moje spodnie
nagle zesztywniał. Nie rozumiałam o co może mu chodzić. Wisiał tak nade mną i
wpatrywał się we mnie. Ogarnęło mnie dziwne poczucie winy, że może nie jestem taka idealna jak Alexis.
Zaczęłam się zakrywać dłońmi, ale mnie
powstrzymał.
- Jesteś piękna… - Ucałował moją skroń.
Nagle usiadł wyprostowany, ściągną moje majtki i
rzucił na podłogę. Gdy zdjął bokserki, jego erekcja wyskoczyła na wolność. Sięgnął
do nocnego stolika i chwycił foliową paczuszkę, a potem wszedł między moje uda,
rozsuwając je jeszcze szerzej. Klęczał, zakładając prezerwatywę na pokaźnych
rozmiarów męskość.
– Nie martw się – szepcze, patrząc mi w oczy. – Jeśli
powiesz jedno słowo od razu przestanę. – Pochylił się, trzymając ręce po obu
stronach mojej głowy, tak że wisiał nade mną, wychodząc. Gdy zaczynałam się
przyzwyczajać do tego dziwnego uczucia, moje biodra nieśmiało wyszły mu na
spotkanie. Przyspieszył lekko upajając się mną. Jęczałam, a on wbijał się we
mnie, nabierając tempa, w bezlitosnym, niesłabnącym rytmie, który podchwytywałam,
wysuwając biodra ku jego pchnięciom. Chwycił w dłonie moją głowę i mocno całował,
a jego zęby delikatnie przegryzały mi dolną wargę. Czułam, że coś we mnie
narasta. Zaczęłam sztywnieć, przyjmując kolejne pchnięcia. Moje ciało drżało,
wyginało się, pokrywając potem. O ludzie... Nie wiedziałam, że tak będzie...
nie miałam pojęcia, że to się okaże takie wspaniałe. Moje myśli zniknęły i
pozostało tylko doznanie... tylko on... tylko ja... och, proszę... Sztywnieję.
– Dojdź dla mnie, Stella – wyszeptał niemal bez
tchu, a ja, słysząc jego słowa, rozpadałam się, eksplodowałam pod nim i rozsypałam
się na milion kawałków. W pewnym momencie Harry wykrzyczał moje imię i opadł na
mnie.
Wciąż dyszałam, próbując spowolnić oddech i
łomoczące serce, ale w moich myślach panował istny zamęt. Otworzyłam oczy. On
opierał czoło na moim. Miał zamknięte oczy i nierówny oddech. Podniósł powieki
i patrzył na mnie łagodnie. Pochylił się, delikatnie złożył pocałunek na moim
czole i powoli się wysunął.
– Uuu. – Wzdrygam się na to nieznane odczucie.
– Sprawiłem ci ból? – spytał Zielonooki, leżąc
obok, wsparty na łokciu. Założył niesforny kosmyk włosów za moje ucho.
– Ty mnie pytasz poważnie?
– Wiem, co to ironia – uśmiechnął się sardonicznie.
– Poważnie, wszystko okej? – Jego spojrzenie było intensywne, dociekliwe, wręcz
wymagające.
- Kocham Cię…
Nagle telefon Loczka zaczął dzwonić. Sytuacja
zaczęła się powtarzać, ale nie tym razem. Nie po tym wszystkim.
- Odbiorę…
- spojrzał na mnie i kiedy chciał już sięgnąć po komórkę ja go powstrzymałam.
- Proszę nie… nie po tym wszystkim… - powiedziałam
trzymając go nadal za rękę
- Co tylko powiesz, Stello. Kocham cię. – splótł nasze
ręce.
***
Zamruczałam z zadowolenia. Tak bardzo dobrze mi
się spało że nawet nie miałam ochoty wstawać. Z chęcią bym jeszcze
poleniuchowała, ale Harry ma swoje obowiązki i pewnie mnie nie długo zostawi. Westchnęłam
przeciągle, po czym delikatnie się podniosłam, swój wzrok kierując na zegar na
ścianie. Dziesięć po siódmej. Odwróciłam się z trudnością na drugi bok. Spojrzałam
na przeciw, gdzie leżał Styles. Uśmiechnęłam się delikatnie, patrząc na jego
spokojną twarz. Naprawdę anielsko wyglądał. W życiu nie widziała czegoś tak
pięknego. Widok śpiącego Harrego zaćmiewał nawet piękne krajobrazy, które
często z przyjacielem widziałam przy zachodzie słońca. W jego objęciach było mi
naprawdę gorąco. A te jego usta…. Odetchnęłam, palcem przejeżdżając po jego
twarzy, następnie schyliłam się i musnęłam go w policzek. Tak bardzo chciałam,
aby ta chwila trwała jak najdłużej. Potrzebowałam go, czułam się przy nim tak
bezpiecznie. Tak bardzo podobają mi się jego loki. Są takie miękkie i puszyste.
Ma takie cudowne usta, przeznaczone tylko do całowania. Jak bardzo chciałabym
je całować. Chciałabym, aby one mnie całowały i tylko mnie. Przejechałam
delikatnie po nich palcem, aby go nie zbudzić. Zerknęłam na jego w połowie nagą
klatę, którą odkrywała kołdra. Taka męska, wyrzeźbiona jakby z posągu. Dlaczego
on musi być tak doskonały? Zagryzłam wargę, chcąc dotknąć dłonią jego nagiej
klaty.
- Dzień dobry słonko – usłyszałam męski głos. Moje
serce zabiło szybciej, kiedy poczułam swoją dłoń w jego uścisku. – Czy to tak
ładnie obmacywać śpiącego mężczyznę? – uśmiechnął się łobuziarsko, podnosząc
się i przyciągając mnie do siebie. Dotknęłam policzkiem jego piersi,
czerwieniąc się.
- Ja…
- Tak wiem, ale podobało mi się to – szepnął do
mojego ucha, co sprawiło, że po moim ciele przeszedł rozkoszny dreszcz.
- Przepraszam, to tylko… – próbowałam się
tłumaczyć, ale utrudnił mi to, całując namiętnie moje usta. Pozwoliłam mu na
to, a nawet poddałam się temu doznaniu. Zbyt dobrze mi było i nie chciałam
przerywać tej pięknej chwili. Zacisnął dłoń na moim pasie, przytrzymując mnie,
abym mu nie uciekła. Nawet nie mógł sobie wyobrazić, jak bardzo spodobała mi się
jego reakcja. Drgnęłam, kiedy poczułam jak koniuszkiem języka przejeżdża po
mojej dolnej wardze. Zauważył to, co spowodowało, że oderwał się ode mnie z
szerokim uśmiechem.
- Jesteś tak słodka, że mógłbym cię zjeść –
przeczesał moje włosy, całując mnie jeszcze raz w usta, ale tym razem
przelotnie. Nie nasyciłam się tym, ale nie mogłam tego po sobie poznać.
Poczułam dopiero teraz , że źle robię, ale tym razem nie chciałam się nad tym
zastanawiać. Kiedy ostatnio sobie obiecałam, że odepchnę od siebie Harrego, źle
na tym wyszłam, bo i tak wszystko poszło nie po mojej myśli i znów postanowiłam
żeby był z tą ropuchą.
Nieustający dźwięk telefonu dał po sobie znać i
tym razem postanowiłam pozwolić mu odebrać.
- Słucham? JESS W SZPITALU?!